Kiedy 29 lat temu umarł Franco Luambo Makiadi, cała Kinszasa pogrążyła się w żałobie. Śmierć niekwestionowanego króla rumby była szokiem dla milionów ludzi nie tylko w jego rodzinnym kraju, ale w całej Afryce.
Podczas swojej 40-letniej kariery, Franco (tak nazywali go wszyscy fani) wydał ponad 100 płyt i nagrał około tysiąca utworów. Wykonywana przez niego muzyka, połączenie kubańskiej rumby z autentycznymi kongijskimi rytmami przemawiała do wszystkich, a jej wpływ nadal słychać w utworach wykonywanych dzisiaj w afrykańskich klubach.
Większość największych hitów Franco powstała w latach siedemdziesiątych, ale nadal grają je największe afrykańskie stacje radiowe. We wschodniej Afryce, dzięki popularności Franco, nadal prowadzone są cotygodniowe audycje poświęcone rumbie.
Jego 90-letnia ciotka, Elizabeth Masaka, która mieszka w zachodniej części kraju wspomina, że od najmłodszych lat Franco zapowiadał się na wielkiego muzyka: “Kiedy dorastał, uwielbiał grać na gitarze. Pamiętam, że nawet zrobił sobie własną gitarę z puszki i strun. Nosił ją codziennie do szkoły i na targ i zabawiał w ten sposób kolegów.”
Kiedy przeprowadził się z rodzicami do Kinszasy, młody Franco już miał wizję swojej przyszłości na rynku muzycznym. „Nie interesował się szkołą, więc szybko [w wieku 12 lat] z niej zrezygnował i dołączył do popularnej grupy Papy Deweyu, który nauczył go profesjonalnej gry na gitarze oraz kompozycji.” – wspomina jego młodsza siostra, Marie Jane.
Franco inspirowali tacy muzycy jak Henri Kowane, Antoine Wendo czy Kalle Kabasele, którzy w latach 40-stych byli w Kinszasie wielkimi gwiazdami. Starał się dołączyć do ich zespołów i rozwijać swoje umiejętności muzyczne. W latach 50-tych został liderem zespołu OK Bar (później przemianowanego na OK Jazz), w którym grał na gitarze. Fani już wtedy nazywali go „czarodziejem gitary”. Od początku był jednak zbyt lubiany przez władzę – jego największe hity były zwykle pełne politycznych aluzji i komentarzy do współczesnej sytuacji w Kinszasie, co nie było dobrze widziane w czasach reżimu Mobutu Sese Seko.
Jednak do więzienia Franco trafił w 1976 roku nie bezpośrednio ze swoje polityczne teksty, ale za rzekome szerzenie pornografii w swoich utworach. Jego pierwsza zona, Pauline Laumbo wspomina, że jego odwaga dodawała mu popularności: „Inspirowały go różne rzeczy, ale najbardziej możliwość obserwacji i komentowania w utworach codziennego życia ludzi. Śpiewał prawdę o tym, jak żyje się Kinszasie. Nikt inny nie miał odwagi tego robić, ale on był inny.” Wkrótce Franco został zmuszony do emigracji. Osiadł w Brukseli, gdzie nagrał piosenkę Mario – jeden ze swoich największych hitów, który przyniósł mu międzynarodową sławę i który opowiada o pewnym leniwym młodym człowieku, który zarabia na życie romansując ze starszymi bogatymi kobietami.
Kongijczycy do dzisiaj z wielkim sentymentem wspominają swojego idola. Cały czas jego muzyka rozbrzmiewa w barach i stacjach radiowych Kinszasy.
maru