Ofiara własnego hitu

afryka.org Kultura Muzyka Ofiara własnego hitu

Niegdyś gwiazda, teraz kompletnie zapomniany. Eedris Abdulkareem po fali wielkiej popularności, spadł na sam margines nigeryjskiego show biznesu.

Eedris Abdulkareem sławę w dużej mierze zawdzięcza swojej osobowości. Rzadko który afrykański raper może pochwalić się tyloma różnymi wydarzeniami w swoim życiu. Jeszcze za młodu, Abdulkareem został deportowany z Hiszpanii, bo jego kolega okazał się przemytnikiem narkotyków. Parę lat później cała Nigeria żyła potyczką rapera z wielkim 50 Centem. Poszło o miejsce w samolotowej klasie biznes. Gdy przez pomyłkę ochroniarze amerykańskiej gwiazdy, nakazali Eedrisowi zmianę miejsca, ten wywołał bójkę, z której ledwo uszedł z życiem. Tą historią promował się dobrych kilka lat. W końcu sam przeprosił 50 Centa na wspólnym koncercie. Kolejnym tematem brukowców, były jego ekscesy w…Brazylii. Niecały rok po powrocie do Afryki, okazało się, że Eedris ma tam liczne potomstwo, do którego się oczywiście nie przyznaje. 
 
Muzyka była zawsze tylko dodatkiem. Zaledwie jeden jego utwór cieszył się wielką popularnością. „Jaga Jaga” oparta była na bardzo przeciętnym bicie, ale niosła za sobą przesłanie. Eedris opisał w niej wszystko to, co widział – korupcję, biedę, bezprawie. Dostało się również ówczesnemu prezydentowi, Olusegunowi Obasanjo. Głowa państwa poczuła się tak urażona, że zakazała puszczania utworu w rozgłośniach radiowych. To jednak tylko pomogło raperowi. Przez lata „Jaga Jaga” dokładnie oddawała nigeryjską codzienność. 

Czasy się jednak zmieniają. To, na co tak narzekał Eedris przestało być takie złe. Nigeria obecnie posiada jedną z najlepiej rozwijających się gospodarek na świecie. Z roku na rok rozrasta się klasa średnia. Wielkie sieci handlowe docierają do Lagos i Abudży. Dzięki Eedrisowi fantastycznej przemiany doznał tamtejszy show biznes. Gwiazdy, takie jak M.I., czy D’Banj jeżdżą luksusowymi samochodami, posiadają ogromne posiadłości i grają koncerty, jakich nie powstydziłyby się europejskie gwiazdy. Imprezy, na miarę tych z USA, to właściwie w Nigerii codzienność. Podczas gdy 50 Cent prowadził program „The Money and The Power”, D’Banj rekrutował kobiety do swojego reality-show o nazwie „Koko Mansion”. 12 młodych pań zostało umieszczonych w posiadłości, gdzie wykonywały różne zadania i starały się przypodobać widzom. Ci swoimi sms-ami decydowali, kto odejdzie lub zostanie w domu. Nagrodą była równowartość ponad 30 tysięcy dolarów, luksusowy samochód, diamentowy pierścionek oraz miano idealnej kobiety w Nigerii. 

W tym wszystkim najwyraźniej pogubił się Eedris Abdulkareem. Ciężko o nim usłyszeć gdziekolwiek. Rok temu powrócił z dwoma utworami „Last Man Standing” i „Koleyewon”. Trudno jednak mówić o wielkim „come-backu”, bo jakość tych nagrań nie pozwalała konkurować z hitami uznanych wytwórni. 

Eedris Abdulkareem stał się więc ofiarą własnego hitu. Fatalna niegdyś sytuacja w kraju zaprowadziła go na szczyty. Promował się, jako człowiek, któremu bardzo zależy na przyszłości Nigerii. Otwarcie mówił nawet, co trzeba zrobić, by było lepiej. Kiedy zaczęło się poprawiać, Eedris stracił temat na chwytliwe piosenki. Jak na ironię, sam stanął w miejscu i tylko patrzył, jak cała rzesza młodych artystów zaczęła tworzyć produkcje na iście światowym poziomie. I dobrze, bo liczyć powinna się tylko i wyłącznie muzyka. 

Mb

 Dokument bez tytułu