Nigeria Jaga Jaga

afryka.org Kultura Muzyka Nigeria Jaga Jaga

„Jaga jaga", czyli nic nie jest w porządku. To powiedzenie, znane od czasów Feli, upowszechnił Eedris Abdulkareem z Nigerii. Kiedyś zaśpiewał „Nigeria Jaga Jaga". I tak już zostało. W Nigerii wciąż wszystko jest… „jaga jaga".

Abdulkareem, Joruba z pochodzenia, wybrał hausańskie Kano na swoją ojczyznę. Tam zetknął się po raz pierwszy z muzyką rap. Ale zanim zdobył sławę, musiał przejść bardzo długą drogę.

Jak sam wspomina, w 1996 roku wyjechał do Hiszpanii, gdzie czekał na niego kontrakt z BMG. Jednak nie zdążył podpisać umowy, bo policja znalazła narkotyki przy jego współlokatorze. Abdulkareem został deportowany do Nigerii. A w Kano…

Czekała na niego wiadomość o śmierci jego pierwszej wielkiej miłości. W tej sytuacji Abdulkareem postanowił szukać szczęścia w Lagos. Musiał zaczynać od początku. Musiało minąć sporo czasu. Aż wreszcie nagrał swój trzeci album, „Jaga Jaga".

O tej płycie było głośno w całym kraju. Szczególnie o tytułowej piosence, która była protest songiem przeciwko korupcji i politycznemu chaosowi w Nigerii. Nigeryjski prezydent Olusegun Obasanjo tak bardzo wziął do siebie jej słowa, że zakazał odtwarzania „Jaga Jaga" w radiu. Ale nie był w stanie zabronić tego samego w klubach nocnych. „Jaga Jaga" stała się przebojem.

Dziś nie ma już Obasanjo, ale sterowany przez niegoYar'Adua. W Nigerii problemy pozostały te same. Słowa piosenki Abdulkareema nadal są aktualne.

Przyznaję, że jako nie-Nigeryjczyk, trudno mi mówić w imieniu Nigerii. Wiem tylko jedno. Patrząc na Polskę, na polityków oskarżonych o gwałt i korupcję, którzy bezkarnie chodzą na wolności, utrzymywani z pieniędzy zwykłych obywateli, ilekroć słucham „Jaga Jaga", w miejsce Nigerii w refrenie wstawiam, Polska. Zresztą ta piosenka idealnie pasuje do opisu sytuacji w wielu krajach na świecie. Tam też wszystko jest „jaga jaga". Niestety…

(kofi)

 Dokument bez tytułu