Diamentowy Di Caprio

afryka.org Kultura Film Diamentowy Di Caprio

Ostatniej zimy dostaliśmy na tacy, a właściwie do torby z popcornem – bo na takich filmach trzeszcząca w zębach kukurydza to podstawa – widowisko z udziałem gwiazdy, osadzone w scenografii wygenerowanej przez fachowców od efektów specjalnych. Obejrzeliśmy miłość, diament i… tylko ten krokodyl, gdzieś zginął, ale… w końcu diament to nie szmaragd.

Problem nie nowy. Diamenty zawsze przyciągały nieciekawe towarzystwo, opętane żądzą posiadania. Przez diamenty były wojny. I cierpieli niewinni ludzie. Przykład Sierra Leone, Liberii czy też Demokratycznej Republiki Konga pokazał jak łatwo zabijać w imię zysku.

„Krwawy diament” bo o tym filmie tu mowa stał się głównym bohaterem 143-minutowej superprodukcji z nikim innym jak z Leonardem Di Caprio w roli głównej. Gra on przemytnika z RPA, który dowiaduje się o wielkim skarbie – rzadkim różowym diamencie z Sierra Leone. Oczywiście na drodze Di Capria pojawia się piękna kobieta. I jest romans. Z kolei „wojna domowa i chaos panujący w Sierra Leone w latach 90. XX wieku” – cytuję za oficjalna informacją prasową – są „tłem tego filmu”.

I właściwie wszystko byłoby kolejną słodką opowieścią z dodatkiem przemocy, gdyby nie ów diament. Otóż wraz z premierą tego filmu, uwaga opinii publicznej, która dotychczas nie zadawała sobie nigdy pytania – skąd oni biorą te diamenty – przeniosła się z ekranu na rynek jubilerski. Było to na tyle groźne, że „jubilerzy” musieli dementować "pogłoski" o „krwawych diamentach” w ich sklepach. Akcja chwilowa, ale warto odnotować sam fakt jej zaistnienia. Przynajmniej za oceanem.

Filmu w kinach już nie ma. O krwawych diamentach też już nikt nie mówi…

(kofi) 

Oficjalna strona filmu

 Dokument bez tytułu