Ciemnoskóre kobiety politycy zdobywają serca Francuzów

afryka.org Bez kategorii Ciemnoskóre kobiety politycy zdobywają serca Francuzów

Jeszcze kilka lat temu Francja prawie nie miała ciemnoskórych polityków. Dziś kilka imigrantek w rządzie walczy ze sobą o tytuł najpopularniejszego polityka kraju.

Właśnie zdobyła go Rama Yade, pochodząca z Senegalu 32-letnia sekretarz stanu w MSZ ds. praw człowieka. W kolejnej edycji regularnie przeprowadzanego sondażu dla tygodnika “Le Point” zdobyła 60 proc. pozytywnych ocen Francuzów. Tym samym wyprzedziła wszystkich najbardziej znanych francuskich polityków, łącznie z dotychczasowym liderem, jej własnym szefem, ministrem spraw zagranicznych Bernardem Kouchnerem. Dla obserwatorów francuskiej sceny politycznej nie jest to duże zaskoczenie. Yade robiła ogromne wrażenie, od czasu gdy prezydent Nicolas Sarkozy powołał ją w 2007 r. do swego rządu.

Niewątpliwie Yade jest postacią wyjątkową. Obywatelką francuską jest dopiero od kilkunastu lat, od pełnoletności. Urodziła się w Senegalu, gdzie jej ojciec był bliskim współpracownikiem prezydenta Leopolda Sedara Senghora. Jako mała dziewczynka przyjechała z mamą do Francji. Choć była muzułmanką, skończyła katolickie szkoły, a następnie prestiżowy Instytut Nauk Politycznych w Paryżu. Zanim trafiła do ekipy Sarkozy’ego, pracowała w parlamencie.Początkowo była socjalistką, lecz zmieniła kolory partyjne, będąc – jak sama przyznaje – pod olbrzymim wrażeniem polityki promowania imigrantów Sarkozy’ego. Dla swoich byłych kolegów partyjnych miała mocne słowa m.in., że oferują imigrantom “litość zamiast szacunku”. Także w rządzie nie jest uległa. Gdy prezydent Sarkozy z pompą gościł w Paryżu libijskiego pułkownika Muammara Kaddafiego, Yade wypaliła, że Francja “nie jest wycieraczką, o którą przywódca, terrorysta czy nie, może wycierać sobie ze stóp krew swoich ofiar”. O dziwo, zachowała stanowisko. Ostatnio znów postawiła się prezydentowi. Odmówiła startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego z ramienia rządzącej partii UMP. Jak tłumaczyła, interesują ją raczej lokalne lub parlamentarne wybory we Francji. Lewicowy dziennik “Liberation” docieka, czy to przypadkiem nie to stawianie się prezydentowi (który jest wyjątkowo niepopularny, w sondażu oceniło go dobrze tylko 36 proc. pytanych) sprawiło, że przybyło jej kilka procent poparcia.Z pewnością chodzi jednak nie tylko o to. We Francji zapanowała wręcz moda na polityczki z imigranckich rodzin. Podoba się to, że przezwyciężyły trudności w drodze na szczyt. Nie szkodzi z pewnością, że wszystkie są błyskotliwe, wykształcone, młode i urodziwe. Jako pierwsza wyjątkowo znana stała się Rachida Dati, która objęła stanowisko ministra sprawiedliwości, choć wywodziła się z wielodzietnej rodziny niepiśmiennej Algierki i Marokańczyka. W kolorowych pismach zapanowała prawdziwa Dati-mania. Ostatnio minister Dati popadła w niełaskę prezydenta. Jej styl sprawowania władzy okazał się kontrowersyjny do tego stopnia, że Sarkozy postanowił się jej pozbyć. Niebawem odejdzie i wystartuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego, co interpretowane jest jako odesłanie na boczny tor. Mimo to Dati nadal oceniło dobrze w sondażu 44 proc. Francuzów.Coraz lepiej znana jest jednak nie tylko Rama Yade, lecz także ciemnoskóra wiceminister Fadela Amara, która zajmuje się planowaniem rozwoju miast. W sondażu znalazła się na czwartym miejscu. Oprócz Yade i Kouchnera wyprzedza ją tylko socjalistyczny mer Paryża Bertrand Delanoe. Wygląda więc na to, że zwykli Francuzi szybciej niż elity przyzwyczajają się do myśli, że może nimi rządzić osoba, która nie ma francuskich korzeni.

Źródło: Gazeta Wyborcza

 Dokument bez tytułu