Trochę zwyczajowo i festiwalowo – teraz Berlin

afryka.org Kultura Film Trochę zwyczajowo i festiwalowo – teraz Berlin

Jak zwykle Berlinale swój pełny program ogłosiło tuż przed festiwalem. Zresztą co to ma za znaczenie? Ludzie i tak w ciemno jeżdżą na Cannes, Sundance czy właśnie Berlinale. Jeden z największych festiwali filmowych na świecie parę lat temu miał swój „afrykański” (a raczej południowoafrykański) epizod i zaloty z kinem z tego kontynentu trwają.

Trzy lata wcześniej townshipowa inscenizacja Carmen wyjechała ze Złotym Niedźwiedziem (nie bez kontrowersji), a w 2006 roku niezależny twórca (także z RPA) Khalo Matabane zgarnął akolady za paradokument „Conversations on a Sunday Afternoon”. Rok temu do Niedźwiedzia startował niedawno omówiony przeze mnie film „Goodbye Bafana”.

W tym roku jest nie inaczej. Berlin stał się dosyć łatwym miejscem do obejrzenia nowości z RPA, ale pozostałe kraje Afryki są słabo reprezentowane. Ciężko stwierdzić skąd ta dziwna więź między niemieckim festiwalem, a przemysłem filmowym z Jo’burga i Kapsztadu. Wiadomo tylko, że flirt zaczął się właśnie od wygranej „U-Carmen e-Khayelitsha”, a teraz co roku pojawia się tam co najmniej kilka świeżynek z tego kraju.

Festiwal się zaczął i pierwsza mini-recenzja o filmach afrykańskich nie jest najlepsza. Paradokument o kongijskich bokserkach „Victorie Terminus, Kinshasa”. zainspirowanych sławną „Rumble in the Jungle” nie należy do najbardziej udanych produkcji. Na pewno silną pozycją jest „Munyurangab”o, ale ten pokazywany już w Polsce film znany jest już czytelnikom Afryka.org.

Bardzo ciekawą pozycją może okazać się polityczny thriller „Genenet al asmak” (Akwarium) w reżyserii Yousry Nasrallaha, znanego przede wszystkim za epicki film o Palestynie „Bab el shams” (Brama słońca) oraz za nagradzany w Wenecji obraz „El Medina”. Najbardziej „nieegipski z egipskich” reżyserów pokazuje swój film w ramach Panoramy, czyli poza walką o najwyższe nagrody.

Zwyczajowa stała się już obecność Khalo Matabane na Berlinale. Ten utalentowany reżyser jest jednym z najważniejszych niezależnych twórców z Afryki. Przyzwyczaił już krytyków do niezwykle sugestywnych analiz dotyczących postapartheidowego RPA. W dodatku jest reżyserem niezwykle płodnym. W tym roku do Berlina przyjechał z 3-minutowym filmikiem o głodzie, „Tlala”, w ramach projektu Global Mobile Food. Ale po co jechać na Berlinale, jak można zobaczyć ten filmik w sieci ?

Najciekawszymi propozycjami z Afryki wydają się być „The Glow of the White Women” (Blask białych kobiet) i film „Jerusalema”. Pierwszy to zabawny dokument południowoafrykańskiego muzułmanina i porusza dosyć kontrowersyjny temat na pograniczu polityki i seksu: Jak czarni Afrykanie postrzegają białe kobiety? Jakie ideały piękna były narzucane Afrykańczykom przez wpływy zachodnie? I jak to wpłynęło na społeczeństwo? Drugi to projekt uznanego, aczkolwiek wciąż młodego reżysera Ralpha Zimana (wcześniej reżyserował m.in. klipy dla Faith No More). Południowoafrykańczyk od 1984 roku mieszkający w Wielkiej Brytanii wrócił odkrywać swoje korzenie, a projekt wydaje się niezwykle ciekawy. Ale więcej o Jerusalema za tydzień.

Przemek Stępień

 Dokument bez tytułu