Zimno? Ciepło to nie jest…

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Zimno? Ciepło to nie jest…

Byłem ostatnio w górach na firmowej imprezie. Przez całą drogę z Warszawy, nie widziałem śniegu, ani w świętej Częstochowie, ani w Katowicach. Połowa grudnia bez zimowego krajobrazu. Na miejscu, w Wiśle, dowiedziałem się , że wysoko w górach, narciarze szaleją na deskach. Miejscowość była jednak pustawa. W naszym hotelu, recepcjonista narzekał. – Same straty, proszę Pana. Nie ma śniegu, nie ma gości. Faktycznie. Następnego dnia na śniadaniu, w restauracji tłoczno nie było.

Dla mnie, ciepłolubnej duszy, liczą się tylko stopnie grubo powyżej zera. Najlepiej powyżej dwudziestki. Zima to zdecydowanie najgorsza pora roku. Śledzę prognozę pogody w różnych kanałach telewizyjnych, aby wyrobić sobie opinię. Co mnie czeka przez kolejne dni. Czytałem kiedyś, że dłuższe przewydywanie jest mało dokładne. Sprawdzają się prognozy na teraz (do 6 godzin) i kótkoterminowe (około 5 dni). Reszta to po prostu „wypelniacz” czasu antenowego. Stacje telewizyjne to lubią.

Po wiadomościach czekam cierpliwie aż skończą się okropne reklamy. Kiedy wreszcie pojawi się śliczna sylwetka prezenterki, trzymam zawsze kciuki. Wiedząc, że i tak nic to nie da… chyba, że pan Zubilewicz zapowiada. Ale on prezenterką już nie jest…

Bardzo lubię niespodzianki białej pory roku. Jakie mogą być? No właśnie. Chodzi o przerwy! Dłuższe czy krótsze. Kiedy pogoda myśli nie tylko o tubylcach i przestaje się znęcać nad cieplolubnymi gośćmi nad Wisłą. Znak rozpoczęcia małego karnawału w polskich miastach to radosne okrzyki termometrów. Któż nie pamięta w jakim nastroju wychodziło się na przerwę po nudnej lekcji w szkole. Podobnego bluesa czują termometry. Czas rozprostować nóżki i główki. Słońce grzeje i daje rytm. Tysiące zapomnianych, zmarznietych, znudzonych termometrów zaczynają tropikalno-zimową imprezę. Taniec i radość za oknami. Nie ważne czy PVC, czy drewniane. W rytmie samby, reggae czy merengue rtęć daje czadu na swoim ciasnym szklanym parkiecie. Piruetki i dostojna choreografia. Z lekkością nasz metal ciężki zadziwia miasto. Mendelejew by zwątpił. Takie małe przydatne ocieplenie.

– Ależ niech pan nie robi z naszej pięknej zimy koszmaru – krzyczy głos zimnolubnego.
Góral? Napewno nie. Jesteśmy przecież na Mazowszu, w sercu Europy. Otwieram więc okno i pytam:

– Zimno dziś na dworze?
– Panie, ciepło to nie jest! – odpowiada jakiś głos.

Dostrzegłem w tym zdaniu cały urok języka polskiego. Ów nieznajomy mógł przecież być bardziej dokładnym, choćby jak język angielski i powiedzieć – ziąb.

Spodobało mi się jego podejście do sprawy. „Ciepło nie jest” brzmi łagodniej. Piękny eufemizm. Przynajmniej tak to odebrałem. „Ziąb” to dokuczliwe słowo. Niech żyje łagodna zima. Śniegu w bród na święta, inaczej Boże Narodzenie traci swój urok. Biały puch przydaje się też na Sylwestra. Potem, przynajmniej w miastach, każdy wie jak jest: spalinowe błoto, nie mówiąc o butach i ciężkich bezpłciowych strojach. Oby w Dniu Świstaka zwierzę nie zobaczyło swojego cienia! Już w grudniu marzysz o wiośnie? Można po cichutku…

Mamadou

 Dokument bez tytułu