Lider zimbabweańskiej opozycji, Morgan Tsvangirai, grozi wycofaniem się z porozumienia w sprawie wspólnego rządu z ugrupowaniem prezydenta Roberta Mugabe, jeśli Mugabe nie odda części kluczowych ministerstw opozycyjnemu Movement for the Democratic Change (MDC).
Od kilku tygodni trwają dyskusje nad podziałem ministerialnych tek. MDC Tsvangirai’a domagało się m.in. ministerstwa spraw wewnętrznych i kontroli nad policją, aby zapobiec używaniu tych resortów do walki z opozycją, jak to dotąd miało miejsce w Zimbabwe. Jednak Mugabe chce inaczej. Jego Zimbabwe African National Union – Patriotic Front (ZANU-PF) miałaby według Mugabe przejąć 14 ministerstw, w tym spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych, obrony, sprawiedliwości i do spraw mediów. Z kolei MDC Tsvangirai’a otrzymałoby 13 ministerialnych tek, ale drugorzędnych resortów, wśród nich sportu, edukacji i pracy. Pozostałe trzy ministerstwa trafiłyby do rozłamowej frakcji MDC Arthura Mutambara.
Na ten podział, narzucony przez Mugabe i faworyzujący ZANU-PF nie zgadza się Tsvangirai. W poniedziałek Zimbabwe ma odwiedzić były prezydent RPA Thabo Mbeki, aby pojednać zwaśnione strony. To wcześniejsza mediacja Mbeki’ego doprowadziła do podpisania porozumienia kończącego zimbabweański kryzys polityczny. Trwa on od marcowych wyborów prezydenckich. Ich pierwszą ture wygrał Tsvangirai, ale Mugabe nie chciał żegnać się z władzą i postanowił, że komisja wyborcza uzna potrzebę przeprowadzenia drugiej tury. Do drugiej tury nie doczekał Tsvangirai, wycofując się w obliczu ataków na jego sympatyków ze strony bojówek ZANU-PF. Na placu boju został tylko Mugabe, i jak można się domyślić wygrał drugą turę jako jedyny kandydat.
W myśl porozumienia zawartego dzięki mediacji Mbeki’ego miał powstać koalicyjny rząd z Mugabe jako prezydentem i Tsvangirai’em jako premierem.