Z rozmów prezydenta Roberta Mugabe i lidera zimbabweańskiej opozycji, Morgana Tsvangirai’a nic nie wyszło. Obie strony rozeszły się znów bez porozumienia.
Oczywiście obie strony kwitują kolejne fiasko obietnicą kontynuacji rozmów, ale nie jest to takie pewne. Ambicje Mugabe i Tsvangirai’a są sprzeczne z sobą. I ugrupowanie prezydenta, Zimbabwe African National Union – Patriotic Front (ZANU-PF), i opozycję Movement for the Democratic Change (MDC), dzielą też lata wzajemnego zwalczania. MDC nie ufa Mugabe, a Mugabe nie chce oddać władzy MDC.
Ostatnie rozmowy miały doprowadzić do powstania koalicyjnego rządu. Południowoafrykańskie media spekulowały, że Mugabe może zostać prezydentem, zaś Tsvangirai będzie premierem. Problem w tym, że Mugabe nie chce rezygnować z wpływu na politykę Zimbabwe. Z kolei Tsvangirai nie będzie chętnie widział go jako prezydenta.
Pomimo obecności głównego mediatora, prezydenta RPA, Thabo Mbeki’ego, przyszłość Zimbabwe stoi pod wielkim znakiem zapytania. Zimbabweańczycy wciąż czekają na polityczny rozejm, bo ich życie w kraju zrujnowanym przez gigantyczną inflację jest bardzo trudne. Tylko, czy politycy będą chcieli zrozumieć zwykłych ludzi, których los powinien być przedmiotem ich szczególnej troski.