W Nigerii dalej trwa świętowanie trzeciego w historii tytułu mistrza kontynentu. Przy okazji też mamy do czynienia z zamieszaniem, najpierw dymisja Stephena Keshiego, potem, po interwencji ministra, zmiana decyzji selekcjonera… Ot futbolowa rzeczywistość w Afryce. Ale nie o tym chciałem pisać. Tegoroczny Puchar Narodów na stadionach Republiki Południowe Afryki był drugim w historii w tym kraju.
Tamten turniej odbył się bez ówczesnych obrońców trofeum z 1994 roku i pewnego kandydata do wygrania PNA, reprezentacji Nigerii. Wszystko przez politykę… Dziś pewnie fani „Super Orłów” cieszyliby się nie z trzeciego, a czwartego tytułu mistrza Afryki. Mieliby ich więc na swoim koncie tyle samo, co Ghana i Kamerun.
Tak się jednak nie stało, a wspaniała ekipa z Okochą czy Kanu w składzie, która latem 1996 święciła przecież wielki triumf na Olimpiadzie w Atlancie, została pozbawiona szans w kontynentalnej rywalizacji. O co poszło?
Z książki „Afryka gola!”, rozdział I:
„Z udziału w Pucharze Narodów w 1996 roku postanowiła się wycofać reprezentacja Nigerii, która przecież miała bronić tytułu mistrza kontynentu sprzed dwóch lat. Jako przyczynę podano obawy o… swoje bezpieczeństwo. W rzeczywistości chodziło o spór polityczny.
Rządzący Nigerią twardą ręką generał Sani Abacha w 1995 roku kazał stracić pisarza i aktywistę Ken Saro-Wiwę, który walczył o prawa ludności Ogoni oraz był przeciwny rabunkowemu wydobyciu ropy naftowej w delcie Nigru. Ken Saro-Wiwa został osądzony przez wojskowy reżim i powieszony.
Na nic zdały się protesty na całym świecie, w tym donośny głos rządzącego już wtedy w RPA Nelsona Mandeli. Nie pomogły też mediacje prezydenta FIFA Joa Havelanga oraz szefa CAF Kameruńczyka Issa Hayatou, którzy próbowali nakłonić generała do zmiany decyzji i przysłania reprezentacji na mistrzostwa.
Obrażeni Nigeryjczycy postanowili wycofać zespół z turnieju, w którym zamiast szesnastu zagrało piętnaście ekip”.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl