Jeżeli ktoś myślał, że po finałowym dwumeczy w Afrykańskiej Lidze Mistrzów i tygodniowej grze w eliminacjach mistrzostw świata, to już koniec wydarzeń na boiskach w Afryce, to jest w dużym błędzie. W sobotę wieczorem i w przyszłą niedzielę 29 października, dwumecz w mniej z prestiżowych z afrykańskich klubowych pucharów, w Pucharze Konfederacji. Południowoafrykański Orlando Pirates zmierzy się w nim z tunezyjskim Etolie du Sahel.
Ci pierwsi dwa lata temu grali w decydującej rozgrywce o klubowe mistrzostw kontynentu, ale ulegli egipskiemu Al-Ahli. Jak będzie teraz? Zobaczymy.
Ja chciałem parę zdań poświęcić ciekawe historii zespołu z Soweto czyli z Johannesburga. To jeden z najbardziej utytułowanych i popularnych zespołów na południu Afryki. Ma wielu swoich fanów nie tylko w RPA. O „Piratach” szczególnie głośno było na świecie rok temu, kiedy zastrzelono tam świetnego bramkarza tego zespołu Senzo Meiwę… Ja chciałem przytoczyć równie dramatyczny przykład z odleglejszej przeszłości.
Z V rozdziału książki „Afryka gola!”:
„Piraci z Orlando istnieją od 1937 roku, a zostali założeni przez grupę młodzieży, która chciała uciec od życia na ulicy. Klub ma bardzo bogatą, ale też dramatyczną historię, bo co chwila zmieniali się jego właściciele, a i kibice zawsze mieli tam bardzo wiele do powiedzenia. Szczególnie dramatyczne były lata 70. i 80., kiedy to kilku działaczy zginęło w tajemniczych okolicznościach.
Klub nierzadko dzielił się na kilka frakcji. W połowie lat 80. były aż trzy drużyny Orlando Pirates! W trakcie jednego z ligowych meczów rywalem „Piratów” była ekipa Jomo Cosmos (…). Oba zespoły rozgrzewały się przed meczem, aż tu nagle na stadion wjechał busik, z którego wyskoczyli ubrani w biało-czarne stroje piłkarze drugiego Orlando Pirates i jakby nigdy nic też rozpoczęły rozgrzewkę. Z przebywających na płycie boiska dwóch jedenastek „Piratów”, każda uzurpowała sobie prawo do bycia tą „jedyną i prawdziwą”. Przybyłymi na stadion dowodził bardzo korpulentny działacz o nazwisku Chris Hlongwane. W pewnym momencie otoczyli go oficjele „pierwszego” zespołu Orlando Pirates. Jeden z nich wyciągnął nóż i wbił go w brzuch Hlongwane! Inni zrobili to samo. Wszystko działo się na oczach 30 tys. kibiców oraz służb porządkowych. Druga ekipa Orlando natychmiast uciekła ze stadionu, a Hlongwane został zabrany do szpitale. Okazało się, że otrzymał siedemnaście pchnięć nożem. Przeżył tylko dlatego, że był potwornie gruby”.
PS. Sobotni mecz w Johannesburgu zakończył się wynikiem 1-1. Rewanż za tydzień w Sousse.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl