W Republice Konga (RK) rozpoczęła się pierwsza tura wyborów parlamentarnych. Ma być to sprawdzian dla demokracji w kraju, w którym wcześniejsze głosowanie w 1993 roku doprowadziło do wybuchu wojny domowej.
Uniemożliwiła ona przeprowadzenie wyborów w całej RK, ponieważ w regionie Pool konflikt trwał do 2003 roku. Dlatego poprzednie glosowanie w 2002 roku nie objęło tej części Konga. Teraz, po tym jak rząd zawarł porozumienie z przywódcą milicji Ninja, Pastorem Ntoumi, wybory odbywają się we wszystkich okręgach wyborczych.
Jednak są już pierwsze doniesienia z lokali wyborczych, które potwierdzają obawy 40 partii opozycyjnych, bojkotujących wybory, że dochodzi do nieprawidłowości podczas głosowania – nie wszyscy wyborcy otrzymali karty do głosowania.
Komisja wyborcza potwierdziła wystąpienie problemów z dystrybucją kart, ale uważa, że nie ma to charakteru masowego. Zresztą, jak podkreślają obserwatorzy, mimo 4 milionów osób uprawnionych do głosowania, w wyborach weźmie udział znacznie mniej Kongijczyków. Wynika to z braku zaufania wobec polityków. Ludzie są już nimi zmęczeni.
(kofi)