Tego się nikt nie spodziewał! Nawet kibice TP Mazembe nie mogli liczyć na tak świetną grę i aż tak wysokie zwycięstwo swojego zespołu. W pierwszym finałowym spotkaniu afrykańskiej Champions League obrońca trofeum sprzed roku rozgromił u siebie na stadionie w Lubumbashi Esperance Sportive Tunis, aż 5:0! W tej sytuacji rewanż 13 listopada w Tunezji jest formalnością.
W rozgrywkach grupowych Ligi Mistrzów, gdzie oba zespoły spotkały się ze sobą, lepsi byli Tunezyjczycy. Przed pierwszym finałowym spotkaniem wydawało się, że to E.S.P jest faworytem. Tymczasem jedenastka z Demokratycznej Republiki Konga rozstrzygnęła sprawę już w pierwszym spotkaniu i nie zostawiła wątpliwości, kto jest w tej chwili najlepszym klubowym zespołem w Afryce.
Po dwa gole zdobyli Ngandu Kasongo i Given Singuluma, a potem swojego kolejnego gola w tegorocznych sezonie LM zdobył z karnego gwiazdor „Wron” Dioko Kaluyituka. Goście z Afryki Północnej kończyli mecz bez swojego szkoleniowca. Za protesty Faouzi Benzarti został przez sędziego ukarany czerwoną kartką i odesłany na trybuny. Mecz w Lubumbashi oglądało 35 tys. fanów.
TP Mazembe przesądziło praktycznie sprawę zdobycia pucharu już w pierwszym meczu. Za dwa tygodnie ekipa z DR Konga przypieczętuje swój czwarty triumf w afrykańskiej Champions League i zgarnie czeka w wysokości 1,5 mln dolarów. Będzie też reprezentowała Afrykę w klubowym Pucharze Świata w grudniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Michał Zichlarz,
Afrykagola.pl