W sobotę na stadionie Rades pod Tunisem rewanżowe spotkanie finału afrykańskiej Chamions League pomiędzy Esperance Sportive Tunis, a TP Mazembe (początek meczu o godzinie 18). Sprawa została rozstrzygnięta w pierwszym meczu w Lubumbashi, który zakończył się wygraną jedenastki z DR Konga aż 5-0! Owszem, w futbolu wszystko jest możliwe, ale wydaje się nieprawdopodobne, żeby jedenastka z Tunezji mogła odrobić takie straty.
Przed pierwszym spotkaniem większe szanse dawano Esperance. W meczach grupowych jedenastka z Tunisu okazała się lepsza. W grupie A przegrała wprawdzie na wyjeździe 1:2, ale u siebie bez trudu zwycięży 3:0. Była też najlepsza w grupie A.
Najlepsza klubowa jedenastka na Czarnym Lądzie, TP Mazembe to triumfator sprzed roku, pokazała na co ją stać w finale, gdzie zmieżdżyła rywala. Na uwagę zasługuje to, że “Wrony” grają w tym roku bez swojego kapitana i lidera Tresora Mputu. Jest on zawieszony za uderzenie sędziego podczas jednego z meczów w Rwandzie w maju tego roku.
E.S.T przyjdzie grać w sobotę wieczorem raczej o prestiż, niż o odrobienie gigantycznych strat z meczu w Lubumbashi. Oby na trybunach było tylko spokojnie. W trakcie półfinałowej potyczki Esperance z egipskim Al-Ahly doszło do zadym. Kilku policjatów zostało rannych, a klub musiał zapłacić 50 tys. kary grzywny nałożonej przez CAF.
Jeśli TP Mazembe obroni zaliczkę z pierwszego meczu i zdobędzie puchar, to ta sztuka uda się klubowi z DR Konga już po raz czwarty. Oznacza to, że tylko dwa słynne kluby z Egiptu: Al-Ahly (sześć triumfów) i Zamalek (pięć razy) będą bardziej utytułowane w Afryce.
Dodajmy, że swoje dwa pierwsze zwycięstwa w latach 60. klub z Lubumbashi odniósł pod szyldem sponsora. Nazywał sie wtedy TP Engelbert.
Michał Zichlarz,
Afrykagola.pl