Znamy zwycięzcę wyborów parlamentarnych w Egipcie. Jest nim rządząca tym krajem Narodowa Partia Demokratyczna (NPD). Wyborczą wygraną zawdzięcza ona bojkotowi drugiej tury głosowania przez dwa główne ugrupowania opozycyjne.
Opozycja przypomina, że wygrana NPD jest rezultatem wyborczych manipulacji. Koalicja egipskich organizacji zajmujących się obroną praw człowieka, zaapelowała do egipskiego prezydenta Hosni Mubaraka, reprezentującego NPD, do anulowania wyników głosowania i rozwiązania nowo wybranego parlamentu.
Mubarak nie zdecyduje się raczej na ten krok, bo to właśnie jemu zależało na utrzymaniu kontroli w parlamencie przez NPD. Tym bardziej, że w przyszłym roku Egipt czekają nowe wybory prezydenckie, kluczowe dla przyszłości Mubaraka i jego ewentualnego następcy, najprawdopodobniej z kręgu prezydenckiej rodziny. Mówi się jednak również o tym, że Mubarak, w związku z publiczną krytyką wobec potencjalnego odziedziczenia władzy przez jego syna, Gamala, wystartuje po raz kolejny w wyborach, aby nie irytować jeszcze bardziej wyborców.
Tym razem partia Mubaraka może kontrolować nawet 96 procent miejsc w parlamencie. Takiemu układowi sprzeciwia się Bractwo Muzułmańskie, jedna z opozycyjnych partii, która zbojkotowała drugą turę. Podobnie uczyniło inne ugrupowanie, Wafd. Tylko czterech kandydatów tej drugiej partii złamało zakaz kandydowania w drugiej turze i zostaną za to wykluczeni z jej szeregów.
Zwycięzcy wyborów i egipskie władze są innego zdania niż opozycja. Twierdzą, że były to najlepsze wybory w dziejach Egiptu. Dwie tury głosowania, w których wybrano 508 parlamentarzystów miały należeć do wzorcowych. Dlatego egipski prezydent nie widzi potrzeby rozpisywania kolejnych wyborów i zamierza mianować 10 pozostałych członków parlamentu.
lesz