Ci, którzy interesują sie życiem politycznym Zimbabwe, zapamiętali jego zdjęcie, które zostało zrobione po pobiciu w areszcie. Stało się to w 2007 roku. Teraz, Morgan Tsvangirai, przywódca głównej opozycyjnej partii w Zimbabwe, Movement for Democratic Change, postanowił wystartować w wyborach prezydenckich. I nie jest to jego pierwsza próba.
Tsvangirai urodził się w 1952 roku, w Gutu, wtedy jeszcze w Rodezji Południowej. Po opuszczeniu szkoły, podjął pracę w kopalni Trojan Nickel Mine (1974). Spędził w niej dziesięć kolejnych lat. Podczas tego okresu urósł do rangi lidera kopalnianych związków zawodowych.
W późnych latach 80-tych Tsvangirai został przewodniczącym związkowej centrali Zimbabwe Congress of Trade Unions (ZCTU). To co wyrózniało jego działania był brak zgody na sojusz z rządzącą Zimbabwe African National Union (ZANU-PF). Wraz ze wzrostem popularności Tsvangirai’a rosła irytacja władz Zimbabwe. Przewodniczący ZCTU stał sie ofiarą prześladowań ze strony rządu. Od tego czasu miały miejsce trzy próby zamachu na jego życie. Jedną z nich był incydent w 1997 roku, kiedy nieznany napastnik chciał wyrzucić go przez okno z jego biura. W latach 1997-1998 stanął na czele strajków, których uczestnicy protestowali przeciwko wprowadzeniu podatków.
Intencje Tsvangirai’a stały się jasne w 1999 roku. To wtedy utworzył Movement for Democratic Change (MDC). Celem nowej partii było stworzenie przeciwwagi dla rządów prezydenta Roberta Mugabe. Tsvangirai zamierzał sięgnąć po władzę. Najpierw udało mu się zmobilizować swoich zwolenników, aby odrzucili w referendum proponowane przez rząd zmiany w konstytucji. Sprzeciwił się tym samym odbieraniu ziemi białym farmerom. Oczywiście Mugabe zrobił swoje, ale była to pierwsza klęska przywódcy rządzącej ZANU-PF.
W 2000 roku partia Tsvangirai’a wystartowała w wyborach parlamentarnych. Zdobyła wtedy 57 miejsc w parlamencie. W roku wyborów parlamentarnych Tsvangirai został aresztowany po raz pierwszy pod zarzutem zdrady stanu. Oskarżano go również o groźby pod adresem Mugabe, że usunie go siłą. W odpowiedzi na szykany ze strony władz, Tsvangirai zaczął domagać się wyjaśnienia okoliczności w jakich doszło do masakry zwolenników Joshua Nkomo (operacja Gukurahundi).
Dwa lata później Tsvangirai wystartował w wyborach prezydenckich. Zdobył w nich 42 procent głosów. Na Mugabe zagłosowało 56 procent wyborców. Nie mogło być inaczej, bo w trakcie głosowania stwierdzono wiele nieprawidłowości. Mugabe postanowił zafałszować wyborcze wyniki. Sam Tsvangirai znów został oskarżony (2003). Miał jakoby przygotowywać zamach stanu przeciwko Mugabe. Za dowód służyła spreparowana taśma filmowa, na której lider opozycji rozmawiał z niedoszłymi wykonawcami zamachu stanu.
Najbardziej znane zatrzymanie Tsvangirai’a miało miejsce w 2007 roku. Aresztowany, w dniu 11 marca, kiedy wybierał się na demonstrację, był torturowany przez policję. Ciężko pobity lider MDC trafił do szpitala. Dzięki operatorowi Edward Chikombo Zimbabwe i świat obiegły zdjęcia hospitalizowanego Tsvangirai’a. Sam Chikombo został za karę zamordowany. Miał być to przykład jak każe się opozycję. Wkrótce po zwolnieniu Tsvangirai znów trafił do aresztu, podczas gdy do siedziby jego partii wtargnęła policja. Akty przemocy wobec MDC wydawały się nie mieć końca.
Nie zniechęciło to Tsvangirai’a do ubiegania się w 2008 roku o fotel prezydenta. Przed sobą ma „odwiecznego” rywala, prezydenta Mugabe oraz jak sam określa „stare wino w nowej butelce” czyli Simba Makoni’ego. Tego drugiego popiera część działaczy rządzącej ZANU-PF oraz rozłamowcy z MDC pod przywództwem Arthura Mutambara. Ale Tsvangirai wierzy w swoje zwycięstwo.
(lumi)