28-letnia Rauda Ayub wróciła do swojej wioski położonej na południu sudańskiej prowincji Kordofan, w 2003 roku, po spędzeniu większości swojego życia w górach Nuba, gdzie schroniła się jej rodzina, uciekając przed wojną domową. Południe prowincji Kordofan jest bardzo słabo rozwinięte, praktycznie pozbawione podstawowej infrastruktury – nie ma dróg, studni, dostępu do podstawowej opieki medycznej. Rauda, matka czwórki dzieci, dzieli się swoimi doświadczeniami uchodźczyni, która powróciła do domu:
„Przedtem, w górach, mieszkaliśmy w jaskiniach. Zeszliśmy na niziny, gdy skończyła się wojna. Mieliśmy nadzieję, że znajdziemy tu wodę i opiekę medyczną, bo w końcu nastał pokój. Ale nie było nic – szpitala, dostępu do studni, dróg. Nie byliśmy tym zachwyceni.
Teraz, po pięciu latach, niewiele się zmieniło. Nie mamy nawet dostępu do sanitariatów, a kobieta nie powinna chodzić do lasu za potrzebą – to nie jest bezpieczne. ale nie mamy wyjścia.
Nasze dzieci też cierpią – podczas pory deszczowej drogi zamieniają się w rwące strumienie i nie możemy ruszyć się z wioski tygodniami. dzieci w tym czasie nie chodzą do szkoły.
Potrzebujemy opieki medycznej – teraz nie mam nawet wyszkolonej akuszerki, która mogłaby pomóc kobietom przy porodzie, nie mówiąc już o normalnym leczeniu, gdy ktoś zachoruje. Przy porodzie mojego ostatniego dziecka pomagała mi staruszka z wioski – ale były jakieś komplikacje i o mało nie umarłam. Gdy po miesiącu w końcu dotarłam do lekarza, uznał, że z moim zdrowiem jest dobrze, ale dziecko musiało być leczone.
Teraz jest w miarę spokojnie, ale nadal obawiamy się głodu. Zbiory w tym roku nie były zbyt dobre i wszyscy martwią się, że skończą nam się zapasy, zanim przyjdzie następna pora deszczowa.
Cieszymy się, że mogliśmy wrócić do domu, ale żyłoby nam się dużo lepiej, gdybyśmy mieli dostęp do drogi i szpitala.”
maru, IRIN