Sprawa Mali i jego byłej prowincji

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Sprawa Mali i jego byłej prowincji

Podczas gdy na zachodzie trwała kampania przed drugą turą wyborów, na północy rządziła przemoc. Jesteśmy w Afryce (nie jest to wcale takie oczywiste). W nieistniejącym dziś państwie, które jednak przez krótki okres w roku 1960 miał parlament, prezydenta, premiera i rząd federalny. Nazywał się Federacją Mali i był połączeniem Senegalu i Sudanu. Gdyby ten związek polityczny przetrwał do dziś, miałby 52 wiosen. Federacja Mali umarła jako niemowlę.  Szkoda. Mali jest symbolem tego co historycznie jest najpiękniejsze i największe w afrykańskim Sahelu. Zwłaszcza politycznie.

W minionym tygodniu (nadwiślańskie media przemilczały to), odbyła się druga tura wyborów prezydenckich w Senegalu. Urzędujący prezydent Abdoulaye Wade (86 lat, mówią że więcej) zapragnął trzeciej kadencji. Miał zamiar spędzić w  pałacu prezydenckim kolejne 5 lat. Opozycja i ulica (zorganizowana wokół raperskiego ruchu M-23) nie chciały o tym słyszeć. Domagano się cofnięcia tej kandydatury. Po raz pierwszy ludzie ginęli (około 20 osób) w zajściach w tym spokojnym kraju. Nie chodziło tylko o sędziwy wiek głowy państwa, który
wygrał wybory z roku 2000. Jednym z jego pierwszych posunięć było skrócenie kadencji z 7 na 5 lat. Parlament ograniczył liczbę kadencji maksymalnie do dwóch. Wade wygrał wybory w roku 2007. Cały Senegal wierzył, że nie będzie się ubiegał już o fotel prezydenta. Ale prezydent wprowadził nieznany Senegalczykom zwyczaj bardzo popularny w wielu krajach Afryki. Ten nowy przedmiot nazywa się “grzebaniem w Konstytucji”. To wszystko miało miejsce w tym jedynym państwie Afryki , gdzie nigdy nie było zamachu stanu.

Kiedy na początku roku Rada Konstytucyjna (5 sędziów wybranych przez owego prezydenta – tak nakazuje Konstytucja!) uznała jego kandydaturę za zgodną z prawem, odrzucając po drodze kandydaturę muzyka Youssou NDoura (zebrał 10 tys. podpisów, ale 2 tys. zostało uznanych za nieważne), zrobiło się gorąco na ulicach. Nie tylko w Dakarze. Tak było w lutym przed pierwszą turą.

Wyniki pierwszego głosowania uspokoiły jednak atmosferę. Wade prowadził, 10 punktów za nim uplasował się Macky Sall (były premier). Nie było już marszów ani demonstracji. Wiadomo było, że prezydent przegra, bo ulica i opozycja go już nie chcą. I przegrał 25 marca. Wade otrzymał 34% głosów a Macky ponad 65%. Demokratycznie.

Dlaczego pisałem o Federacji Mali? Dziś państwo malijskie przeżywa największe kryzys od uzyskania niepodległości. Temu ogromnemu krajowi (24. terytorium na świecie) grozi podział. Rebelia Tuaregów wspomagana siłami Al-Kaidy saharyjskiej zajęła całą północ, gdzie broni jest pod dostatkiem, bo pochodzi z potężnego arsenału Kadafiego, u którego służyło
wielu Tuaregów. Ofensywa zatrzymała się na razie na linii Timbuktu-Gao. Wojsko obarczyło prezydenta i dokonało zamachu. Tak było dwa tygodnie temu, kiedy jednocześnie trwała kampania wyborcza. Właśnie w kwietniu miały odbyć się wybory prezydenckie w Mali!

Kraj ten żyje  obecnie w totalnej izolacji polityczno-gospodarczej, został wykluczony z
Unii Afrykańskiej i wielu innych organizacji, wstrzymana jest wszelka pomoc. Ostatnio wojskowa junta (niektórzy mówią, że przewrót był zaimprowizowany) nie poradziła sobie z chaosem i zaproponowała rozmowy wszystkich sił politycznych. Nie ma jednak chętnego.

Dwa sąsiadujące kraje. Senegal był kiedyś prowincją Mali. W jednej chwili widzimy w lusterku dwa oblicza Sahelu (nawet nie całej zachodniej Afryki). Toczy się wojna domowa (przy sporym udziale sił obcych), budzi się demon wojskowych zamachów. Media donoszą o konflikcie, który narastał w tej części Afryki już w latach minionych.

W odróżnieniu od Mali, Senegal dał pozytywny sygnał, i udziela lekcji demokracji. Średnia uratowana, ale przecież chodzi o co innego. Trzeba walczyć o piątkę.

Z ostatniej chwili: jest nowy rząd Senegalu; Youssou NDour został ministrem kultury i turystyki a mój kolega Malick Gakou (absolwent warszawskiej  uczelni SGH) jest ministrem sportu.

Mamadou

 Dokument bez tytułu