Wysadźcie ten statek, bo wiezie broń, którą posłużą się wrogowie Allaha – brzmi apel somalijskich islamistów do piratów, którzy zajęli u wybrzeży Somalii statek z uzbrojeniem na pokładzie.
Statek, który płynął z Ukrainy do Kenii został porwany kilka dni temu. Na jego pokład weszli somalijscy piraci, biorąc 21 członków załogi jako zakładników. Statek przewozi m.in. 33 czołgi T-72, które miały dotrzeć do Kenii.
Zaraz po porwaniu statku na miejsce incydentu przybyły amerykańskie i rosyjskie okręty. Amerykanie okrążyli porwaną jednostkę, aby nie dopuścić do rozładowania broni, która trafiłaby w ręce islamistów.
Owi islamiści z Somalii, twierdzą, że broń miała dotrzeć do stolicy ich kraju, aby wesprzeć somalijski rząd, z którym walczą. Co innego twierdzi Kenia. Czołgi i pozostałe uzbrojenie były zamówione przez kenijskie władze. Jednak jeden z kenijskich urzędników zaprzeczył tej wersji – za co został zatrzymany przez kenijską policję, twierdząc, że broń jest przeznaczona dla południowego Sudanu, gdzie funkcjonuje autonomiczna administracja.
Tymczasem piraci domagają się 20 milionów dolarów amerykańskich okupu, a świat zastanawia się co zrobić, aby skończyć z pirackim procederem u wybrzeży Somalii – w bieżącym roku odnotowano 60 ataków na statki. Z racji tego, że somalijscy piraci są aktywni wzdłuż bardzo ważnego morskiego szlaku, problem stał się na tyle poważny, że sprawą zajęła się Unia Europejska. Unijni politycy postanowili rozpocząć specjalną operację, która ma wyeliminować piratów z Zatoki Adeńskiej. Tylko czy będzie to możliwe, skoro na lądzie, w Somalii wciąż panuje bezprawie i chaos?