Przeglądając polską prasę w poszukiwaniu afrykańskich śladów, natrafiliśmy na osobliwy artykuł. Tytuł grzmiał – „Polacy i murzyni zagrażają przyszłym Niemcom”. Ukazał się 26 sierpnia 1933 roku na łamach „Dziennika Białostockiego”.
Czytamy w nim, że niejaki „Heinz Friedrichs, jeden z filarów hitleryzmu”, przestrzega Niemcy przed Polakami i Murzynami. Jak dowodzi – Polska pomimo wielu lat w niewoli „utrzymała swoją narodowość i cyfrę ludności”. Co więcej od roku 1920 jej liczba wzrosła o 20 procent. Propagandzista Hitlera prognozował znaczny wzrost w kolejnych latach, który sprawi, że w Polsce będzie więcej ludzi niż w Niemczech. Zapomniał jednak rozróżnić narodowości, które zamieszkiwały ówczesną II Rzeczpospolitą. Nie przeszkadzało mu to w postawieniu tezy, że Polacy będą dążyli do ekspansji na Zachód, kosztem Niemiec.
A jednak nie tylko ze wschodu groziło niebezpieczeństwo. Równie groźni mieli być „kolorowi Francuzi”, których coraz więcej pojawiało się nad Sekwaną w związku ze służbą we francuskiej armii. W samym Paryżu miało mieszkać zdaniem Friedrichsa 50 tysięcy mulatów. I stanowią jego zdaniem poważne demograficzne zagrożenie.
Friedrichs konkludował: „Słowianie ze wschodu, murzyni z zachodu”. Tam kryło się największe niebezpieczeństwo.
pś