W Tanzanii spotkali się przywódcy dziesięciu ugrupowań rebelianckich z Dar Fur. Celem spotkania jest wypracowanie wspólnego stanowiska w sprawie podjęcia rozmów pokojowych z sudańskim rządem w Chartumie.
To, że rebelianci spotykają się w jednym miejscu ma związek z rezolucją ONZ w sprawie wysłania sił pokojowych do Sudanu. Ich misja się powiedzie tylko wtedy, gdy rebelianci dogadają się między sobą i wyłonią wspólną reprezentację do negocjacji warunków pokoju z Chartumem.
Jednak na spotkaniu w Tanzanii zabrakło jednego z głównych rebelianckich przywódców, Abdula Wahida Mohammada Ahmeda al-Nura, co już na wstępie osłabiło rangę darfurskiego szczytu.
Al-Nur uważa, że może brać udział w takich rozmowach jak w Tanzanii, jeśli zakończy się ludobójstwo w Dar Furze. To Al-Nur rozpoczął rebelię na zachodzie Sudanu i to on do dziś odgrywa główną rolę w tym konflikcie. Bez jego udziału nie może być mowy o trwałym pokoju.
Podczas 4-letniego konfliktu w Dar Fur zginęło 200 tysięcy osób, zamordowanych przez arabską milicję, popieraną przez rząd w Chartumie. Kolejne 2 miliony musiały opuścić swój dom. ONZ zamierza wysłać w ten rejon 26 tysięcy żołnierzy. Wśród nich znajdą się także Polacy.
Rozwiązanie konfliktu nie będzie możliwe bez okazania dobrej woli przez takie kraje jak Chiny czy Rosja. Te dwa państwa są głównymi dostawcami broni dla milicji mordujących mieszkańców Dar Furu. Ponadto Chiny wspierają rząd w Chartumie, bo czerpią z tego szereg korzyści – dostęp do ropy naftowej czy też lukratywnych kontraktów w Sudanie.
(lumi)