Tuaregowie nie potrzebują wielkich okazji, żeby sie bawić. Właściwie każdy pretekst jest dobry, żeby zorganizować tzw. tinde, czyli spotkanie towarzyskie przy muzyce.
Jako instrument może służyć specjalny bęben, przygotowany ze skóry naciągniętej na stępę (to właśnie ona nazywana jest pierwotnie tinde), lub też, w razie jego braku, zwykłe plastikowe wiadro. Często używa sie też tykwy, odwróconej i zanurzonej w misce z wodą. W ten sposób powstaje bęben wodny, czyli aseqqelebu. Dzięki postępowi i globalizacji, uderzamy w niego obecnie klapkiem typu „japonka”.
Niezależnie od instrumentu, zabawa przy równym rytmie jest przednia i może trwać do późna w nocy.
Nasze odwiedziny w obozie Tuaregów Idawshaq, niedaleko miasteczka Abala przy granicy Nigru z Mali, stały się pretekstem do zrobienia Tinde z wiaderkiem. Po trzech chyba godzinach śpiewania żeńska część muzyków i goście poszli spać, a chłopcy i mężczyźni grali niemal do świtu w piłkę nożną. Na filmie tego nie widać, ale była to wyjątkowo jasna noc.
Władysław Rybiński