Już tylko sześć wolnych miejsc zostało, żeby w styczniu i lutym przyszłego roku zagrać o mistrzostwo Afryki. Po sobotnich spotkaniach wiele zagadek zostało wyjaśnionych, ale nie wszystkie.
Ale po kolei. W ostatnich wczorajszych meczach Senegal pokonał na wyjeździe Egipt i przypieczętował swój awans. Katem “Faraonów” został Mame Biram Diouf. Napastnik “Lwów Terangi” trafiał w w obu starciach z zespołem z Afryki Północnej.
Z kolei ze stryczka urwała się inna wielka afrykańska reprezentacja. Myślę tu o Nigerii. “Super Orły” są już na drugim, premiowanym awansem miejscu. Żeby jednak zagrać w XXX Pucharze Narodów Afryki trzeba będzie jeszcze u siebie wygrać z RPA w środę.
O trudnej sytuacji Mali i trenera Henryka Kasperczaka już pisałem. W grupie B może być tak, że po sześciu grach trzy zespoły będą miały na swoim koncie po 6 punktów. Wtedy o kolejności w grupie będzie decydowała mała tabelka i mecze pomiędzy zainteresowanymi drużynami.
Wszystko jasne jest w grupach C, F i G. Awans z nich zapewniły sobie Burkina Faso, Gabon, Republika Zielonego Przylądka, Zambia, Tunezja oraz Senegal.
W grupie D jedenastce z Wybrzeża Kości Słoniowej do zapewnienia sobie awansu potrzeba z kolei tylko punktu w środowym meczu u siebie z Kamerunem. Najbardziej skomplikowana jest sytuacja w grupie E, gdzie szansę na awans ma wciąż kwartet zespołów (Ghana, Uganda, Gwinea, Togo).
Przypomnę, że jest o co grać, bo do finałów awansuje też zespół z najlepszym bilansem z trzecich miejsc. Na dziś jest to Gwinea, która wczoraj rozgromiła na wyjeździe Togo 4:1, a pomocnik “Syli National” Seydouba Soumah był bohaterem piątej serii gier. 23-letni pomocnik, grający na co dzień w słowackim Slovanie Bratysława, zdobył aż trzy bramki.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl