Nie, to jeszcze nie jest ten oczekiwany nowy, jedenasty album kabowerdyjskiej diwy. Ale nie mniej interesujący, a może nawet bardziej?
Gdy w tak małej muzycznej społeczności jak Mindelo na Wyspach Zielonego Przylądka spotykają się dwie wielkie artystyczne osobowości musi z tego wyniknąć coś wyjątkowego.
W życiu Cesárii spotkanie z Ti Goy’em było jedną wielką lekcją muzyki, śpiewu i życia. To dzięki jego słynnej dziś mornie „Mar Azul” ( „Niebieskie morze”) francuskie stacje radiowe wyłowiły głos nikomu nieznanej Afrykanki. Do dziś morny i coladery mistrza z Lombo są częścią jej koncertowego repertuaru, jak „Vaquinha mansa” i „Nho Antone Escaderode” z płyty Café Atlantico czy „Pic nic na Salamansa” ( z albumu São Vicente di Longe).
Kim był ów Ti Goy, czy raczej Gregorio Goncalvez? Wszechstronnie utalentowany, pełen pasji, zafascynowany teatrem i muzyką, garbaty, z głosem cienkim jak u kobiety. Charyzmatyczna postać dzielnicy Lombo w Mindelo, jej artystyczny protektor. „Jego morny i coladery były prawdziwymi satyrami. Z zajadłym humorem opisuje w nich codzienne historyjki o kobietach. Z młodymi muzykami, którzy składają mu wizyty o każdej porze dnia i nocy, urządza słowne potyczki. Pisze też sztuki teatralne i wymyśla inscenizacje z grupą „Lombiano” (z Lombo), słynną z karnawałowych pochodów”.
Dyskretny, choć wszędobylski, obdarzony szczególnym urokiem osobistym, wszędzie roztaczał wokół siebie te jakąś szczególną aurę. Młodzi uwielbiali go, on ich wspierał i pomagał. „Był znany na całym archipelagu, ale odmawiał udzielania radiowych wywiadów – wspomina autor wielu morn Manuel de Novas – ponieważ miał głos cienki jak kobieta i to go deprymowało -. Chodził do liceum aż do piątej klasy. Grał często dla cudzoziemców, ale kiedy ruch w porcie ustał, jakby stracił punkt oparcia. Zmarł w 1991 roku, prawie w biedzie. Na cmentarzu gatos pingatos (grabarze) pochowali go we wspólnym grobie, ponieważ nikt nie miał pieniędzy, żeby zapłacić za pomnik”.
To tyle o Ti Goy’u, ale co z tą płytą, która ukaże się niebawem?
Na początku lat sześćdziesiątych Rádio Barlavento, miejscowa rozgłośnia Mindelo, zrobiło kilka sesji nagraniowych, w których uczestniczył Ti Goy i prawie dwudziestoletnia Cesária. Niektóre z tych nagrań ujrzały światło dzienne na małych czarnych krążkach, jednak większość pokrył kurz zapomnienia.
I oto Lusafrica, mała wytwórnia utworzona niegdyś przez José da Silvę specjalnie dla Évory, postanowiła uratować te historyczne nagrania (robiąc nam przy okazji prezent pod choinkę) i wygrzebała je z archiwów narodowych. Wygrzebała i …wznowiła! Na Cabo Verde pod koniec listopada, a 8 grudnia we Francji ukaże się płyta „Rádio Mindelo” z dwudziestoma dwoma , w większości nieznanymi nagraniami utworów Ti Goy’a w wykonaniu młodej, jakże młodej Cesárii Évory.
Czy w Polsce także? Tego nie wiem. Wiem tylko, że jeśli ktoś nie miał nigdy okazji słyszeć „młodej” Cesárii to warto będzie sięgnąć po płytę „Rádio Mindelo”. Potwierdzi się określenie, jakie przylgnęło ostatnio do Évory , które zresztą sama z upodobaniem powtarza: „ Jest jak stary rum , im starszy tym lepszy”.
Tylko w tym przypadku rum był od początku wyśmienity! Jeden z najprzedniejszych w świecie!
Elżbieta