Grający w Europie czy na innych kontynentach piłkarze z Afryki zarabiają różne pieniądze. Jedni otrzymują milionowe gaże, inni, a tych jest większość, dużo mniejsze kwoty. Jest jednak wspólny mianownik, jeśli chodzi o płace afrykański zawodników. Mam na myśli wysyłanie przez nich pieniędzy do domu.
Kilka dni temu rozmawiałem o tym z Idrissą Cisse. Ten 23-letni napastnik z Senegalu jest objawieniem tegorocznego sezonu na boiskach pierwszej ligi. W barwach beniaminka Energetyka ROW Rybnik w 4 meczach zdobył 3 gole i zanotował jedną asystę. To w dużej mierze dzięki niemu drużyna trenera Ryszarda Wieczorka dobrze poczyna sobie na boiskach zaplecza ekstraklasy.
Idrissa wspomniał mi, że z jednej z pierwszych wypłat połowę kwoty od razu wysłał do domu, do matki. Senegalczyk nie pochodzi z najbiedniejszej rodziny. Z ośmiorga rodzeństwa część jest w Europie, wszyscy pracują. Ma jednak obowiązek wspierania swoich najbliższych. Gdyby tego nie zrobił…
– W Afryce jest tak, że często kiedy piłkarz wyjeżdża grać do Europy, to składa się na to cała wioska. Z takim wyjazdem wszyscy wiążą wielkie nadzieje. Potem taki zawodnik musi się zrewanżować wysyłając pieniądze z powrotem do domu. Jeśli mu nie wyjdzie i musi wracać, to często jest przez wszystkich odtrącany – mówił mi kiedyś trener Henryk Kasperczak, który jako szkoleniowiec prowadził pięć afrykańskich reprezentacji: Wybrzeża Kości Słoniowej, Tunezji, Maroka, Mali oraz Senegalu.
Z opowieści innych piłkarzy wiem, że są u nas piłkarze z Afryki, którzy swego czasu zarabiali w klubach spore pieniądze, ale „zapominali” podzielić się z nimi z najbliższymi. U nas to może normalne, że pensja wędruje do naszej kieszeni, ale w Afryce tak nie jest.
Teraz tacy delikwenci nie mają praktycznie po co wracać do domu. Nikt nie będzie ich bowiem witał z otwartymi ramionami.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl