Paryż – Dakar: Rajd co rozjeżdża ludzi

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Paryż – Dakar: Rajd co rozjeżdża ludzi

Organizatorzy najsłynniejszego rajdu świata z metą w Dakarze, obawiają się o bezpieczeństwo rajdowych załóg i rozważają możliwość zmiany kilku jego odcinków z powodu ostatnich zamachów, do jakich doszło na terytorium Mauretanii. Jednak od lat, nikt nie martwi się o mieszkańców wsi rozjeżdżanych przez uczestników rajdu.

24 grudnia 2007 roku dwóch uzbrojonych mężczyzn i kobieta, zaatakowali obozowisko turystów francuskich, przemierzających Saharę samochodem terenowym. Według relacji jedynego ocalałego mężczyzny, po odmowie przekazania pieniędzy, napastnicy zastrzelili jego dwóch synów, brata i przyjaciela. Dwa dni po tych wydarzeniach na północy kraju zginęło trzech żołnierzy mauretańskich. Władze podejrzewają, że sprawcami zamachu byli Mauretańczycy powiązani z algierskim ugrupowaniem terrorystycznym GSPC. Miejsce i charakter napadu na cywilów francuskich, sugerują jednak, że cel ataku był rabunkowy. Francuzi zostali napadnięci na południu kraju, które uchodzi za bezpieczne i nie jest miejscem aktywności terrorystów z GSPC.

W najbliższych dniach organizatorzy rajdu mają podjąć decyzję w sprawie kontynuowania lub przeniesienia niektórych odcinków wiodących przez Mauretanię. Aż osiem odcinków kolejnej edycji rajdu (rozpoczęcie 5 stycznia) przebiega przez pustynne tereny tego kraju.

W historii rajdu Paryż – Dakar kilkakrotnie zmieniane były trasy przejazdów, z powodu groźby wystąpienia ataków terrorystycznych. Ostatnie wydarzenia, niewątpliwie haniebne i godne potępienia, znów wywołały zaniepokojenie o bezpieczeństwo uczestników rajdu, czyli: sportowców, dziesiątków towarzyszących im dziennikarzy, setek osób z obsługi technicznej i dalej – czuwających nad zdrowiem, urodą, fryzurą gwiazd i gwiazdeczek chętnie pojawiających się na ekranach z wielbłądem w tle (a swoją drogą ciekawe, kto w tym roku będzie największym lanserem na rajdzie).

Niestety, oglądając zapierające dech relacje telewizyjne z rajdu, niezwykle łatwo zapomina się o jego ofiarach: dzieciach, wieśniakach, przypadkowych gapiach, którzy zginęli potrąceni przez rozpędzone samochody. Bo zapewnienie bezpieczeństwa podczas rajdu jest rzeczą absolutnie niemożliwą: nie da się ogrodzić tysięcy kilometrów „drogi”, która tak naprawdę jest trasą orientacyjną wyznaczoną przez GPS „na azymut”. I właśnie ten azymut często, zbyt często, przebiega przez środek wioski.

Ania Haris

 Dokument bez tytułu