Przez dziesięć godzin mieszkańcy Sierra Leone będą wybierali prezydenta. To już drugw tura głosowania. W pierwszej, żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganej większości 55% głosów.
Do wyścigu o fotel prezydencki stanęli przywódca opozycyjnego All People’s Congress (APC), Ernest Bai Koroma i przedstawiciel rządzącej przez ostatnią kadencję, Sierra Leone People’s Party (SLPP) Solomon Berewa. Koroma w pierwszej turze uzyskał kilkuprocentową przewagę nad swoim rywalem.
Wyborcom zależy przede wszystkim na tym, aby w Sierra Leone przetrwał pokój. Po dziesięcioletniej wojnie (1991-2002) nikt nie chce wracać do czasów jednego z najbardziej brutalnych konfliktów współczesnej Afryki.
W sierpniowych wyborach parlamentarnych władzę straciła SLPP. Wygrał w nich APC. Teraz okaże się, czy zwycięzcą będzie Berewa (SLPP) czy też Koroma (APC).
Bez względu na wynik głosowania, wszyscy są zgodni. Sierra Leone dało Afryce lekcję demokracji. Podczas wyborów nie doszło do stosowania przemocy, nie stwierdzono też prób fałszowania wyborczych wyników.
(lumi)