Zakochałem się w jednej dziewczynie z Valodii. Miała najpiękniejszy uśmiech na Ziemi. Nigdy żadna dziewczyna na świecie nie miała i nie będzie miała takiego uśmiechu. Ten uśmiech pojawiał się tylko jak ona była szczęśliwa, gdyż nigdy nie uśmiechała się z grzeczności ani nie udawała. Jej uśmiech był prawdziwy i niespotykany i dlatego wypełnił moje serce radością.
Wysłałem jej list na perfumowanej papeterii napisany pięknymi literami. Napisałem, że jej włosy są koloru topazu i lśnią złocistym światłem. Jej uśmiech jest błyszczący, taki dziecinny jak słońce w Afryce bawiące się w artystę. Odradzający nowe kwiaty. Taki, który daje ciepło soku z mango. Jej skóra jest gładka jak jedwab pachnący różą. Jej delikatna skóra pokrywa słodkie ciało. Słodkie jak maboque… może dlatego, że jest wegetarianką. Jej piersi są jak pomarańcze, okrągłe pomarańcze. Jej sposób mówienia jest jak melodia… Wysłałem jej ten list, a ona mówiła, że NIE.
Wysłałem jej laurkę tłumacząc sytuacje: „Moje serce cierpi przez Ciebie”. W jednym rogu napisałem TAK, a w drugim NIE, ale ona nie zagięła tego rogu.
Wysłałem jej wiadomość przez Samuela prosząc, błagając na kolanach tę słodką Esmeraldę, aby dała mi szczęście swojej miłości. Ona mówiła, że NIE.
Pojechaliśmy do Paryża, jej ukochanego miasta. Rano przygotowałem jej kąpiel w wannie z pianą z płatkami róży. Był też szampan i skrzypek, który zagrał dla niej serenadę. Ja mówiłem „Je t’adore chérie”. Elle a dit NON.
Dałem babci Kwizokwelekwilanga’dze, sławnej czarownicy, odciski jej stóp, aby ją zaczarowała. Aby wywołała w niej uczucie tak silne jak moja miłość do niej. Ale czar nie działał.
Czekałem na nią popołudniu przy wyjściu z uczelni. Oferowałem jej bukiet róż. Poszliśmy do parku podobnego do warszawskich Łazienek. Położyłem jej głowę na mojej piersi, aby poczuła bicie mego serca. Siedzieliśmy na ławce patrząc na jezioro. Głaskałem jej rękę. Mówiłem o miłości. Ona mówiła, że NIE.
Rozmawiałem z jej mamą, aby zrozumieć dlaczego ona mi wciąż odmawia. Powiedziała mi, że jej córka jest wolna jak ptak.
Poszedłem do kościoła, aby wyznać moje grzechy. Może Bóg pomoże. Opowiedziałem o niej księdzu. Powiedział, że to chyba obsesja, ale to niemożliwe, gdyż ja tylko chciałem uczynić ją szczęśliwą. Nawet jeśli ona była szczęśliwa z powodu innej miłości. Nie mogłem przestać o nią walczyć. Dlaczego moja miłość do niej miałaby być gorsza? Moje myśli były zawsze z nią. Nie mogłem spać. Wysyłałem SMSy. Pisałem o mojej miłości do niej. Ona mówiła, że NIE.
Chodziliśmy po plaży, boso, trzymając się za ręce, pijąc mleko z orzechów kokosowych. Oferowałem jej jabłko miłości. Ona mówiła, że NIE.
Chodziłem brudny, bez butów, nie goliłem się, przebierałem się za żebraka… Żebrałem o swoją miłość. Szukali mnie – Nie widzieliście Lwitu? Uznali mnie za zaginionego w dzielnicy Sao Diego.
Żeby mnie pocieszyć znajomi zabrali mnie na uroczystość z okazji Dni Afryki. Ona też tam była. Stała w rogu, uśmiechnięta, opowiadając moją przygodę dziewczynom najpiękniejszym w Valodii.
DJ grał merengue. Tańczyłem z nią. W szalonym kroku obracaliśmy się po sali jak gwiazdy krążące po niebie. Znajomy zawołał: „Ai Wata Wata!”. Patrzyłem jej w oczy. Uśmiechnęła się. Poprosiłem ją o pocałunek… i ona powiedziała TAK.
Pedro