afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej O sobie: Samuel Sambo

Urodziłem się w Kabindzie, jednej z prowincji Angoli. Do Polski przyjechałem w 2003 roku. Studiuję na wydziale Prawa Administracyjnego na Uniwersytecie Łódzkim.

Znalazłem się tutaj, ponieważ Ambasada Polski w Angoli przyznawała stypendia rządowe dla pracowników Ministerstwa Kultury. Ja jako pracownik Ministerstwa i student informatyki na uniwersytecie katolickim ubiegałem się o nie i zostalem wybrany jako jedyny. Byłem jednym z najmłodszych kandydatów i miałem najlepsze stopnie i świadectwo.

Kiedy przyjechałem do Polski nie miałem tu nikogo. Przez pierwsze dni pomagała mi moja ambasada. Jej pracownicy odebrali mnie nawet z lotniska. Następnie pojechałem do Łodzi i tam zacząłem kurs języka polskiego.

Na początku było mi bardzo trudno. Jak słyszałem ludzi rozmawiających po polsku, myślałem, że to już koniec. Polski nie był podobny ani do portugalskiego, ani do angielskiego ani do czegokolwiek, z czym miałem do czynienia. I od razu zadzwoniłem do swojego brata i oznajmiłem mu, że nie chcę tu dłużej zostawać. Ale brat odpowiedział mi, że prawdziwy mężczyzna musi czasami przeżyć trudne chwile. To go wzmacnia i pozwala osiągnąć cel.

Zastanowiłem się nad sobą i nad tą rozmową i zacząłem uczyć się języka polskiego. Mimo, że zdecydowałem się bardzo przykładać do nauki, i tak miałem problem, ponieważ w klasie wszyscy rozmawiali w tym języku i ja byłem jedynym, który miał poważne zaległości. I wtedy musiałem bardziej się angażować w naukę, żeby zaliczyć egzamin.

Źle wspominam chwile, kiedy chodziłem po ulicy a ludzie patrzyli na mnie i na moich kolegów jak na jakieś zjawisko. I czasami dziwnie się zachowywali, chyba próbowali nas tylko zaczepić, ponieważ zdarzało się, że pytali nas o drogę, o to gdzie jest urząd miasta i inne rzeczy, na które to pytania oczywiście nie znaliśmy odpowiedzi.

Mam pewne zastrzeżenia do niektórych urzędów w Polsce. Ludzie, którzy tam pracują, zostali wyznaczeni do pełnienia określonych funkcji, ale nie zawsze traktują petentów uprzejmie, kiedy zwracają się do nich z problemami.

Pamiętam też sytuację, kiedy przyjechałem na święta do Warszawy i razem z kolegami poszliśmy na spacer. Ktoś rzucił w nas jajkiem. Nie wiem dokładnie, kto to był i dlaczego to zrobił, bo nie była to wielkanoc, ale nigdy tego nie zapomnę.

Takie zachowania wydają mi sie bardzo dziwne, ponieważ kiedy do Angoli przyjeżdżają zagraniczni goście, staramy się pokazać z jak najlepszej strony. Prowadzimy miłe rozmowy i jesteśmy bardzo pomocni. Zależy nam na tym, aby nasz kraj był dobrze postrzegany i aby każdy mile wspominał swój pobyt.

Z drugiej strony zauważam, że od kiedy Polska wstąpiła do Unii, dużo sie tutaj zmienia jeśli chodzi o mentalnosć. Ludzie stali się bardziej kontaktowi i mniej zamknięci.

Bardzo podobają mi sie moje studia. Jak już wcześniej powiedziałem, studiuję prawo w Łodzi. Poznałem wiele miłych osób, które pomagały mi od początku studiów, uczyły polskiego i na które zawsze mogę liczyć. Jestem im za to bardzo wdzięczny.

Cieszę się, że studiuję w Polsce. Uczelnie mają wysoki poziom nauczania I na pewno jak wrócę do Angoli, zabiorę ze sobą wiedzę i doświadczenie, które zdobyłem w Polsce. Niebawem kończę studia. Po nich zamierzam kontynuować karierę w Angoli, ale na pewno kiedyś znów odwiedzę Polskę, kraj, który darzę ogromną sympatią.

Angolczycy to bardzo wesoły naród. Gdybym miał coś przynieść z Angoli do Polski, to gościnność, otwarcie na ludzi i uprzejmość. Zachęcam Polaków do odwiedzenia naszego kraju, gdzie będziecie mogli poznać zupełnie inną kulturę.

Na przykład mamy rytuał chicumbi. Dziewczyna kiedy kończy 18 lat, wydaje specjalne przyjęcie, po którym oficjalnie wolno jej będzie mieć chłopaka. Bez tego rytuału nie może sypiać z mężczyznami. W czasie przyjęcia goście piją, jedzą, tańczą i bawią się w najlepsze podczas gdy jubilatka samotnie, w zamkniętym pokoju, czeka końca imprezy. Taki rytuał występuje w mojej rodzinnej prowincji, Kabindzie.

Zresztą nie tylko Kabinda, ale także cała Angola mają wiele do zaoferowania odwiedzającym. Zapraszam do mojego kraju. Każdy kto do nas przyjedzie, na pewno zakocha się w Angoli i w niej zostanie.

Rozmawiała Catherine

 Dokument bez tytułu