Maciek donosi: Zimbabwe, Zimbabwe…

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Maciek donosi: Zimbabwe, Zimbabwe…

Na granicy z RPA nas nie lubią. Kiedyś “nas z Zimbabwe” nie lubili tylko na granicy z Botswaną. Trzy i pół godziny na słońcu w kolejce. Ktoś zapytał, czy nie można by szybciej. W odpowiedzi usłyszał, że norma to 7 osób na pół godziny, więc jak się nie uspokoi to zwolnią do wymaganej normy. Wyraźna oznaka amnezji – jeszcze 15 lat temu to oni uciekali z RPA do Zimbabwe.

Urzędnik dodał – dla tych co nie słuchali wyraźnie: „Nasze ładne samochody jeżdżą szybko a wasze trupy powoli” – i co chwila przerywał stemplowanie paszportów, aby przejść się wzdłuż kolejki szukając właścicieli paszportów RPA: “Ależ proszę nie stać w kolejce!”

Gdybym był wredny to napisałbym: za 15 lat będziecie mieli jak w Zimbabwe a ja zacznę pracować na granicy. I chociaż jest to wielce prawdopodobne to jednak wali sie im (praktyczny) system jednopartyjny, więc jest nadzieja, ze nie „zzimbawieją”. Prezydent (nie ma tu wyborów powszechnych na prezydenta i wybiera go partia czy parlament – co na jedno wychodzi w
systemie w zasadzie jednopartyjnym) zadarł z partią i tak zakombinowali, że go usunęli. Wybrali sobie drugiego. Wtedy ten pierwszy zaczął tworzyć nową partię. Co prawda członkowie starej partii nie lubią członków nowej partii, ale jest jakieś pęknięcie w betonie – jest nadzieja. Do tego obudzili sie uśpieni demokraci i mówią o sojuszu przeciw betonowi.

W kolejce stoję za ekipą z Somali. Ktoś ich w ostatniej chwili usłyszał zamkniętych w pustej cysternie na benzynę, w której byli szmuglowani do RPA. W ostatniej chwili, bo juz brakowało powietrza.

Jakaś kobieta wytłumaczyła mi – najpierw pożyczyłem jej książkę i rozgadała się: “Widzisz tego gościa w okularach? Kiedyś miał największą farmę w Zimbabwe. Teraz sprzedaje nawóz naturalny.”

Znowu atak schizofrenii po przekroczeniu granicy. Jakby ktoś czarno-biały film pokolorował nagle. I te sklepy. Choć w Zimbabwe polepszyło się, bo są sklepy, gdzie można kupować za walutę (lub za kupony na paliwo, które kupuje się w banku za walutę, to nasze ceny od 3-ech do 30-stu razy wyższe niż w RPA. A towarów w sklepach 19183267437376 razy więcej niż u nas.

W pewnym mieście w RPA słyszę: “Bo widzisz ja jestem szefem komórki MDC w tej okolicy (czyli opozycyjna partia z Zimbabwe na emigracji). I wiesz co mnie wkurza? Wszyscy uciekają! Żebrzą o jedzenie. Robimy co możemy, żeby pomóc. Czemu oni sami czegoś nie zrobią w Zimbabwe?! Wciąż mówią o pokojowym rozwiązaniu i cierpliwości. Tchórze! To są tchórze! Ja się boję jak muszę
jechać na spotkanie MDC do Zimbabwe. Ale jadę! Będąc poza domem nie posprząta się go w środku!”

Kupiłem opony (po to przyjechałem – za cenę opon w Zimbabwe mógłbym sobie kupić samochód).

Rozmowa z kierownikiem opon:
– Jakie mają być?
– Mogą być czarne! Dobre i tanie.
– O, jesteś z Zimbabwe. A wymiary?

I znowu na granicy do Zimbabwe. Tuż za nią policyjna kontrola. To są kontrole, żeby sprawdzić, co się komu udało przez granicę przemycić. Tym razem za dużo kontrabandy nie mam bo opony były drogie. Dlatego spokojnie zbliżam się do szlabanu na beczkach po ropie.
– Czy jest pan świadomy epidemii cholery?
– ??? Jestem! – to mnie zaskoczył! – Zwykle pierwsze pytanie brzmi: “Masz coś do picia?”
I dostałem ulotkę o chorobie.
– Czy zachowujesz higienę osobistą? – znowu zaskoczył mnie pytaniem.
– A co, randka się nam szykuje – pomyślałem, odpowiadając – Staram się.

Od granicy do Bulawayo jest ponad 300 kilometrów. Droga prawie pusta. W mieście od razu idę do kogoś znajomego na kawę. Najpierw okazało się, ze pomyliły mi się dni tygodnia i wszyscy
się jeszcze gdzieś spieszą.

“Spieszymy się na spotkanie sztabu kryzysowego.” Cholera.

Dziennie umiera kilkadziesiąt osób!!! Według prezydenta Mugabe cholera jest rezultatem sankcji
nałożonych na Zimbabwe. Tymczasem policja rozpędziła parę spotkań opozycji z bardzo oficjalnej przyczyny: “Żeby się cholera nie rozprzestrzeniała.”

Maciek

 Dokument bez tytułu