Już dawno umilkły weselne dzwony w Wielkiej Brytanii, ale ślub członka brytyjskiej rodziny królewskiej, nie pozostał bez echa w Suazi. Przed ślubną uroczystością, rozgorzała w tym kraju dyskusja na temat tego, czy suazyjski król Mswati III, ostatni absolutny monarcha w Afryce, powinien jechać na tę ceremonię.
Przy okazji ślubu ponownie pojawiły sie zarzuty wobec rozrzutnego trybu życia Mswatiego III. Jego ogromny majątek, królewski samolot i 13 żon, kosztują przede wszystkim suazyjskie państwo i jego obywateli. W zamian, Suazyjczycy nie mogą liczyć na nic ze strony króla, poza kolejnymi doniesieniami o kosztownej królewskiej wizycie np. nad Tamizą.
Królewski dwór Suazi postanowił jednak bronić zasadności wyjazdu na ślub do Wielkiej Brytanii. W opinii królewskiego rzecznika królowa Anglii i król Suazi są powiązani przyjaznymi relacjami.
Tymczasem w Suzai większość obywateli, około 70 procent, żyje za mnie niż dolara dziennie. Tymczasem każda z żon króla ma oddzielny pałac, o wartości miliona dolarów każdy. Posiadają też ekskluzywne limuzyny, służbę, a na zakupy poza Suazi latają królewskim dżetem.
Suazyjczycy są jednak bezsilni. W Suazi opozycja nie może działać legalnie. Wszelkie próby protestu są tłumione przez służby bezpieczeństwa. A król Mswati ma się bardzo dobrze i nic nie wskazuje na koniec jego wszechwładzy.
mm