To jeden z najgorszych turniejów w historii dla klubowych zespołów z Afryki. Na rozgrywanych na stadionach w Rabacie i Marrakeszu Klubowych Mistrzostwach Świata nie ma już zespołów z tego kontynentu. Najpierw w rywalizacji z teoretycznie najsłabszym zespołem turnieju, nowozelandzkim Auckland City, odpadł zespół gospodarzy Moghreb Tetouan. Marokańczycy przegrali w serii karnych 3-4.
Z kolei w sobotę najlepszemu zespołowi z Antypodów nie dał rady tegoroczny zwycięzca African Champions League ES Setif. Algierczycy przegrali 0:1. Dzięki temu jedenastka z Auckland po raz pierwszy w swojej historii awansowała do czołowej czwórki. Zabraknie tam niestety zespołów z Afryki, a przecież w zeszłym roku Raja Casablanca grała w finale, podobnie jak TP Mazembe w 2010. Szkoda.
W półfinałach Cruz Azul zagra z Realem Madryt, a San Lorenzo z Auckland City. ES Setif zagra o 5 miejsce w środę z australijskim Wanderers FC.