W czwartek obywatele Kenii odetchnęli z ulgą. Bezustanne napięcie związane z przyszłością kraju oraz przerażające widmo konfliktu etnicznego od ponad dwóch miesięcy towarzyszyło każdej sferze życia.
Głównym i jedynym tematem poruszanym w codziennych rozmowach były postępy, lub ich brak w mediacjach pokojowych oraz kolejne wydarzenia związane z powyborczym konfliktem. W politykę byli zaangażowani wszyscy przedstawiciele grup społecznych i wiekowych, łącznie z najmłodszymi uczniami szkół podstawowych.
Nieoczekiwanie w czwartek w Nairobi zostało podpisane porozumienie pomiędzy prezydentem Kenii Mwai Kibaki'm i liderem partii opozycyjnej Raila Odinga. Jeszcze do wtorku obie strony konfliktu nie potrafiły znaleźć wspólnych rozwiązań dla zaistniałej sytuacji. Głównym punktem spornym w rozmowach było zaakceptowanie żądania przedstawionego przez opozycję czyli Orange Democratic Movement (ODM), dotyczącego utworzenia urzędu Premiera w nowopowstałym rządzie. Prezydent Kibaki oraz wybrana grupa przedstawicieli Party of National Unity (PNU) zdecydowanie odrzucała taki podział władzy. W wyniku powyższych rozbieżności zniecierpliwiona opozycja zapowiedziała nawet kolejne demonstracje „pokojowe”, w celu nacisku na grupę przedstawicieli partii PNU.
Demonstracje zostały odwołane, ich przeprowadzenie wiązałoby się po raz kolejny z falą przemocy skierowaną przeciw zwykłym ludziom. Tłumione przez kilka tygodni emocje, po uwolnieniu mogły doprowadzić do tragedii.
Podpisanie porozumienia przez Kibaki'ego i Odinga, dla wielu ludzi jest synonimem powrotu do normalności i stabilizacji. Jeden podpis nie sprawi jednak, że ludzie zapomną o krzywdach jakich doznali od swoich sąsiadów. Proces odbudowy tego co zostało zburzone w ciągu jednego miesiąca będzie trwał lata.
W prowincji Nyanza, w zachodniej Kenii, gdzie większość terenów zamieszkiwanych jest przez społeczność Luo, ludzie drętwieją na dźwięk słowa Kikuju. Większość krzywd i nieszczęść jakich kiedykolwiek Luo doznali przypisywane są Kikuju, ich obecność na terenach jest nie tylko nie pożądana, są postrzegani jako intruzi.
Ogromna gorycz Luo w stosunku do Kikuju to nie efekt tegorocznych wyborów. Historia sprawiła, że od lat byli odsuwani od władzy a ich tereny zaniedbywane przez kolejne rządy. Nie dziwi zatem iż po podpisaniu porozumienia w czwartkową noc można było spotkać pojedyncze osoby chodzące po wioskach i wykrzykujące: Kibaki nyawawa!. Według lokalnych przekazów nyawawa to zły duch, który może zrobić krzywdę a nawet pozbawić życia całą rodzinę. Tylko poprzez wykrzyczenie jego imienia można uchronić się przed nieszczęściem.
Patrycja Zandberg