Junta wojskowa, która rządzi w Gwinei od chwili zamachu stanu przeprowadzonego w grudniu ubiegłego roku, postawiła wojsko w stan najwyższej gotowości. Zdaniem wojskowych, handlarze narkotyków, którzy przemycają kokainę z Ameryki Południowej przez Afrykę Zachodnią do Europy, zamierzają zdestabilizować sytuację w tym kraju.
Według gwinejskiej junty wielu z handlarzy uciekło z Gwinei, po tym jak doszło do zamachu stanu. Nowa władza nie zamierzała tolerować na swoim terytorium południowoamerykańskich karteli. Dlatego podjęła próbę rozbicia narkotykowej siatki, dokonując aresztowań urzędników i oficerów, włączając w to syna ostatniego prezydenta, Lansana Conte, za współpracę z narkotykowymi baronami.
Handlarze narkotyków chcą jednak wrócić do Gwinei i zdaniem junty szykują się do powrotu z terytorium Gwinei-Bissau, gdzie koncentruje się przemyt kokainy. Póki co gwinejskie wojsko ma czuwać nad tym, aby tak się nie stało.
Narodowa Rady Na Rzecz Demokracji i Rozwoju, na której czele stoi kapitan Moussa Dadis Camara rządzi Gwineą od grudnia. Obiecuje przeprowadzenie demokratycznych wyborów nie wcześniej niż w 2010 roku. Organizacja Human Rights Watch oskarża juntę o łamanie praw człowieka, w tym bezpodstawne aresztowania i nie wymierzanie kary żołnierzom, którzy dopuszczają się przestępstw na cywilach. Do odwołania, w Gwinei, nie mogą też działać partia polityczne i związki zawodowe.
Afryka Zachodnia, zwłaszcza Gwinea Bissau, są obecnie głównym rejonem przerzutu narkotyków do Europy. Jednak według ONZ przewrót w Gwinei, jak i seria politycznych zabójstw w Gwinei Bissau miały zmniejszyć przepływ kokainy przez te dwa kraje. Nie oznacza to, że kartele narkotykowe zrezygnowały z przemytu przez te państwa. W przypadku sąsiadującej z Gwineą, Gwineą Bissau, są one oskarżane o celową destabilizację sytuacji w tym kraju. Z kolei w Gwinei mogą rzeczywiście czuć się zagrożone przez juntę z Camara na czele i próbować odbudowy swojej pozycji.
ostro