Jakie imię daje Pan córce?

afryka.org Czytelnia Blog Mamadou Diouf Jakie imię daje Pan córce?

Mbakhane pochodzi z kraju Bungabungo, ze stolicą Bugarabu. Poznałem go, kiedy przyjechał do Polski na studia. Ukończył je z wyróżnieniem. Wrócił z dyplomem do Bungabunga szukać pracy. Niestety. Od jego wyjazdu, sytuacja gospodarcza wcale się nie poprawiła. Było więcej bezrobotnych na rynku pracy, więcej biednych na ulicach. Po kilku miesiącach, ów przyjaciel wrócił do Warszawy. Znalazł pracę i niedługo potem ożenił się z koleżanką ze studiów.

Niedawno spotkałem Mbakhane’a rozanielonego. Został tatusiem. Urodziła mu się córeczka o imieniu Daba. „Matylda Daba” – dodał od razu. Gratulowałem serdecznie. Po chwili zachmurzył się mówiąc: „Nie było to wcale takie łatwe”. Poród? – zapytałem? Nie, nadanie takiego imienia – odpowiedział. I zaczął opowiadać jak było w Urzędzie Stanu Cywilnego.

– Do momentu, kiedy żona podała Matyldę, jako pierwsze imię, wszystko było w porządku. Gdy powiedziałem, że drugie będzie Daba, kierowniczka zdziwiła się i zaczęła szukać w komputerze. Po chwili, powiedziała, że przepisy nie pozwalają polskim obywatelom na taki wybór.

Rzeczywiście Mbakhane miał polskie obywatelstwo, ale narodowość zupełnie inną.
– Od razu Pani kierowniczka poinformowała, że może odmówić imienia ośmieszającego, nieprzyzwoitego, w formie zdrobniałej oraz imienia nie pozwalającego odróżnić płci dziecka”. Mbakhane nie zamierzał odpuścić. Daba, imię jego matki widniało na jego polskim dowodzie osobistym, który leżał na biurku kierowniczki.

– Niech Pani zobaczy, to imię mojej matki. Nie ma chyba lepiej udokumentowanej tradycji.

– Może pan podać stronę internetową na której są żeńskie imiona bungabungijskie? A może Ambasada to potwierdzi!

Mbakhane zaczął głośno się śmiać w kawiarni, gdzie piliśmy kawę.

– Wiesz – kontynuował – ktoś mi mówił wcześniej o tych kłopotach z nadaniem obcych imion. Myślałem, że to żart. Mam przezorną żonę. Ona sprawdzała w Internecie, co mówią przepisy. Było wyraźnie napisane, że „imiona należą do kultury narodowej”. Człowiek może być bezpaństwowcem, ale każdy ma narodowość.

Mbakhane był narodowości bungabungijskiej. Rodzina postanowiła nadać córce imiona, które miały podkreslić podwójne pochodzenie dziecka: polsko-bungabungijskie.
– Kierowniczka dalej swoje: a może Aneta, Berenika, Paulina, Sabina, Zuzanna… Jest tyle pięknych polskich imion!
– Proszę Pani – oświadczył podirytowany Mbakhane – Bungabungo nie ma w Polsce Ambasady, tylko honorowego konsula Polaka. Chce Pani, aby Bungabungijczyk udał się do Polaka, aby ten był łaskaw potwierdzić bungabungijskie imię? Nie wybrałem dla córki ani “Antena”, ani „Eurazja”, ani „Lucyfer”, tylko imię, które ślicznie odróżnia płeć dziecka, bo kończy się na -a. To imię nie będzie ani zapisywane, ani wymawiane w różny dziwaczny sposób, jak moje Mbakhane.

– I co? – zapytałem.

– Mów do niej Daba, proszę! – dodał z szerokim uśmiechem.

Mamadou

 Dokument bez tytułu