Jaka była Afryka w 2010 roku? Jaka będzie w 2011? Wśród sukcesów afrykańskiego kontynentu wymienia się mundial w RPA, wzrost ekonomiczny. Pada jednak na nie cień przemocy i kryzysów wyborczych, które w ubiegłym roku wstrząsały Afryką. Widmo nierozwiązanych bądź potencjalnych konfliktów nadal wisi nad częścią tego kontynentu.
Pod znakiem mundialu
RPA, wbrew opiniom, które wyrażali również polscy dziennikarze, zdało swój egzamin w roli organizatora pucharowych finałów. Doskonałe przygotowanie tego kraju, pozwala wierzyć południowoafrykańskim władzom, że w przyszłości uda im się zostać gospodarzem olimpiady.
Pozytywne zmiany zostały odnotowane w innym afrykańskim kraju, Gwinei, rządzonym żelazną ręką przez niedemokratycznych przywódców. Wybory, które odbyły się w tym zachodnioafrykańskim państwie, ich obserwatorzy uznali za znaczący krok do przodu. Nie tylko Gwinea ma szansę na demokrację. Analitycy twierdzą, że również w innych krajach formuje się coraz silniejsza opozycja, a mieszkańcy Afryki coraz bardziej angażują się w proces wyłaniania władzy.
Wyborcze niepowodzenia
Nie wszędzie wybory były pokojowym sprawdzianem popularności poszczególnych polityków. W nowy, 2011 rok, Wybrzeże Kości Słoniowej (WKS) weszło z nierozwiązanym konfliktem o władzę między dwoma rywalami, Laurentem Gbagbo i Alassanem Ouattara. WKS znalazło się ponownie na skraju wojny domowej. Zwycięzca wyborów, Ouattara, pomimo wygranej i uznaniu przez międzynarodową społeczność, nie jest akceptowany przez Gbagbo.
Również Egipt nie zdał wyborczego egzaminu. Tam z kolei partia rządząca związana z prezydentem Hosni Mubarakiem, wygrała fałszując wyborcze wyniki. Z kolei Mubarak szykuje się do stworzenia własnej dynastii i dąży do sukcesji na prezydenckim fotelu, na którym zastąpiłby go syn.
Niespokojna Nigeria, podzielony Sudan
W kwietniu br. w Nigerii odbędą się wybory prezydenckie i parlamentarne. Przemoc od dawna towarzyszy głosowaniu w tym kraju. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co przyniesie kolejny rok. W ostatnich miesiącach dochodziło do zamachów bombowych
Większość obserwatorów uważa, że niespokojnie może być w Sudanie. W jego południowej części odbędzie się wkrótce referendum, które zadecyduje o przyszłości tego kraju. Wszyscy wskazują wyłącznie na jeden możliwy refrendalny wynik: secesja i ogłoszenie niepodległości przez południowy Sudan, który przez wiele lat walczył z muzułmańską Północą, z którą praktycznie nic nie łączy Południa.
Wzrost?
Przewiduje się, że Afryka w 2011, odnotuje wzrost gospodarczy. Już w 2010, odnotowano taki wzrost w części afrykańskich krajów, zwłaszcza tam, gdzie ze swoimi inwestycjami weszły Chiny. Surowce naturalne kontynentu mogą być jego siłą, o ile zyski z ich eksploatacji rzeczywiście zostaną przeznaczone na rozwój państw Afryki i ich mieszkańców.
Problemami pozostają korupcja i złe zarządzanie przez administrację rządową. Co więcej wzrost gospodarczy nie przekłada się na tworzenie nowych miejsc pracy i nie wpływa na redukcję ubóstwa. Wiele zależy od afrykańskich rządów, które nie kwapią się do dzielenia dochodami państwa z ich obywatelami.
Krajem uznawanym za modelowy przykład demokracji jest za to Ghana. W grudniu 2010 roku, Ghańczycy rozpoczęli eksploatację złóż ropy naftowej. Ghana znalazła się w zupełnie nowej sytuacji. Do wyboru ma dwa scenariusze. Pierwszy, czyli inwestowanie zysków w budowę nowoczesnej inrastruktury i w rozwój kraju. Drugi, mało optymistyczny, oznaczałby przyjęcie modelu nigeryjskiego, gdzie korupcja pożera dochody i państwo, poza wąską elitą przy korycie władzy, nie korzysta z dochodów z wydobycia ropy naftowej.
Jaki zatem będzie rok 2011 w Afryce? Tego dowiemy się za rok.
Jarek