Jak terrorysta został przyjacielem Zachodu

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Jak terrorysta został przyjacielem Zachodu

Libia, kraj rządzony przez, wcześniej sponsorującego terrorystów, Muammara Kadafi’ego, osiągnął więcej niż ktokolwiek mógł przewidzieć. Na naszych oczach dokonuje się ekspresowa rehabilitacja libijskiej dyktatury, która pojednała się z Zachodem i co więcej, uzyskała status niestałego członka w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

Zwycięstwo dyplomacji Kadafi’ego to właśnie przede wszystkim uznanie jego reżimu przez ONZ. Z definicji członkiem Rady stają się kraje wyróżnione za „szczególne zasługi w utrzymaniu międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa”. Ale skoro w Radzie są i Chiny i Rosja, to w sumie niewiele powinno dziwić. Nawet Libia i zbrodniarz Kadafi.

Awans Libii to przede wszystkim skutek rosnącego zapotrzebowania na dostęp do złóż surowców naturalnych, takich jak ropa naftowa. Kadafi zrozumiał, że warto dogadać się z Zachodem, nawet z USA, aby robić z nim interesy. Co ciekawe, Kadafi, który za swoje pieniądze przez wiele lat destabilizował sytuację na świecie, teraz pełni rolę oficjalnego sojusznika w walce z terroryzmem.

Kadafi został niedawno wyróżniony przez tradycyjnych władców afrykańskich, którzy odwiedzili go w Libii, królem królów Afryki. Przy okazji kreuje się na lidera zjednoczenia kontynentu afrykańskiego, forsując pomysł Stanów Zjednoczonych Afryki. Propagandę wspierają zabiegi libijskiej dyplomacji, która sprawiła już, że do stołu negocjacyjnego usiedli, chociaż z mizernym skutkiem, przedstawiciele sudańskiego rządu i rebelianci z Dar Furu.

Kadafi wszedł na salony zachodniej Europy i Ameryki dzięki unijnym przywódcom Francji, Włoch i Hiszpanii, z którymi nawiązał przyjazne stosunki. Również Biały Dom wybaczył Kadafi’emu zamach na samolot Pan Amu – na jego pokładzie zginęło 259 osób, a amerykańska sekretarz stanu, Condoleezza Rice przyjechała niedawno z oficjalną wizytą do Libii.

Wniosek? Okazuje się, że świat wybacza zbrodniarzom, jeśli tylko ci zbrodniarze posiadają ropę. Zachód będzie popierał Kadafi’ego, bo w oczach amerykańskich i europejskich polityków, tylko Kadafi może zapewnić spokój wewnętrzny w kraju, gdzie zostały już wpuszczone zachodnie koncerny wydobywcze i inwestorzy. Po raz kolejny okazuje się, że w polityce, która z jednej strony mówi o potrzebie przestrzegania praw człowieka i demokracji, jest drugie dno, po którym tacy ludzie jak pułkownik Kadafi mogą spokojnie spacerować, dopóki będą dostarczać surowców pożądanych przez UE czy też USA. Natomiast dla Włoch Libia to nie tylko interes życia, ale również kraj, bez którego Rzym nie zatrzyma fali nielegalnych imigrantów. W ramach odzskodowania za okres włoskiej okupacji, premier Silvio Berlusconi już obiecał wsparcie technologiczne, umożliwiające lepszy monitoring libijskiego wybrzeża.

Jednym słowem Kadafi zrobił swoje, i przygotowuje swojego syna, na władcę Libii, kochanej przez Zachód. Jego przykład pokazuje całej Afryce, że dyktator może czuć się bezpiecznie, o ile ma coś do zaoferowania UE i USA. Kadafi na tej liście “sympatycznych” dyktatorów nie jest jedyny.

lumi

 Dokument bez tytułu