Wbrew pozorom w niektórych klubach Czarnego Lądu piłkarze zarabiają naprawdę niezłe pieniądze. Tak jest choćby w najlepszym afrykańskim klubie TP Mazembe. Piszę najlepszym, bo gdyby nie administracyjna decyzja władz CAF, to jedenastka z Lubumbashi z pewnością po raz trzeci z rządu sięgnęłaby po trzecie kolejne klubowe mistrzostwo kontynentu. Tak się jednak nie stało.
Gwiazdą „Wron”, bo taki przydomek ma TP Mazembe, jest niewysoki, ale świetnie wyszkolony technicznie i ofensywnie grający Tresor Mputu. W 2008 roku Arsenal Londyn oferował za niego 1,25 mln funtów, ale dla właściciela klubu Moise Katumbi, który jest jednocześnie gubernatorem bogatej prowincji Katanga w DR Konga, nie była to dość wystarczająca kwota.
Tresor Mputu zarabia w TP Mazembe ok. 10 tys. funtów miesięcznie, a więc tyle ile zawodnicy w dobrych polskich klubach. Do tego dochodzą jeszcze premie za wygrane spotkania w lidze czy w pucharach. Za wygrany mecz w Africain Champions League piłkarze podstawowego składu z Tresorem Mputu na czele dostają po ok. 8500 funtów na głowę.
W Nigerii piłkarze nie mogą liczyć na takie „kokosy”. W sezonie 2008/09 kluby tamtejszej Premier League otrzymały do podziału 838 mln nair, to jest około 7 milionów dolarów.
– Czołowy piłkarz z tych mocniejszych klubów, jak na przykład z Enyimby Aba, za podpisanie rocznego kontraktu dostaje sześć milionów nair, to jest około pięćdziesięciu tysięcy dolarów. Te pieniądze są najczęściej wypłacane w dwóch ratach. Średnio za podpisanie umowy zawodnik otrzymuje cztery miliony nair, to jest około trzydziestu trzech tysięcy dolarów. Z kolei miesięczna pensja czołowego zawodnika w lidze to 850 dolarów – tłumaczył mi Vincent Alumona, piłkarski dziennikarz z Lagos.
Jak się to wszystko ma do zarobków afrykańskich zawodników biegających po polskich stadionach? Mówi się, że najlepiej opłacany jest Saidi Ntibazonkiza. Reprezentant Burundi w Cracovii zarabia ponoć 315 tys. dolarów na rok. Krezusem ma też być Prejuce Nakoulma. Kiedy ten świetnie spisujący się w tym sezonie zawodnik grał jeszcze w pierwszoligowej Bogdance Łęczna spekulowano, że miesięcznie zarabia tam aż 50 tys. złotych. Teraz całą kwotą Bogdanka ma się dzielić z Górnik Zabrze, gdzie zawodnik z Burkina Faso jest wypożyczony do końca sezonu. Ile w tym prawdy trudno dociec.
Wszystko to i tak nic przy tym co ma Samuel Eto’o w rosyjskiej Anży Machaczkała. I nie chodzi już nawet o pensje czy premie. Za każdego gola reprezentant Kamerunu dostaje tam 20 tys. euro, a za asystę połowę z tej kwoty! A że tych goli i celnych podań jest sporo, to Eto’o zarabia jeszcze dodatkowe pieniądze i póki co cieszy się z pobytu i gry na Wschodzie.
Michał Zichlarz, Afrykagola.pl