Głodówka, którą zorganizowała opozycja w Gwinei skończyła się przymusowym spożyciem posiłku. Tak opisują swój głodowy protest jego uczestnicy.
Gwinea, rządzona przez wojskową juntę, przeżyła miesiąc wcześniej falę krwawo stłumionych zamieszek. Społeczność międzynarodowa potępiła gwinejską juntę, odpowiedzialną za zabicie 157 demonstrantów. Jak się okazuje, to nie koniec represji.
W ubiegłym tygodniu 10 osób rozpoczęło strajk głodowy. Protestujący chcieli w ten sposób uczcić pamięć ofiar junty. Przeszkodzili im w tym żołnierze. Uczestnicy strajku zostali zaciągnięci siłą do restauracji i zmuszeni do jedzenia. Grożono im śmiercią, jeśli nie zakończą głodówki.
Przywódca junty, kapitan Moussa „Dadis” Camara, łamie wszelkie formy oporu wobec swojej władzy. Kiedy przejmował władzę w grudniu ubiegłego roku, po śmierci dotychczasowego dyktatora Lansana Conte, obiecywał transformację i wybory, zapewniając, że nie weźmie udziału w wyścigu o fotel prezydencki. Później zmienił zdanie.
Ustąpienia junty domaga się już Unia Afrykańska (UA). Ostatnio UA dołączyła do Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych, nakładając sankcje na obecny rząd Gwinei, kierowany przez wojskowych.
lumi