W niedzielę Ghańczycy wybierali swojego prezydenta. Po tym jak 7 grudnia br. żaden z kandydatów nie zdobył więcej niż 50 procent głosów, potrzebna była wyborcza dogrywka.
W drugiej turze do walki o prezydencki fotel stanęli: Nana Akufo-Addo z rządzącej przez ostatnie dwie kadencje New Patriotic Party (NPP) i John Atta Mills z opozycyjnego National Democratic Congress (NDC). Obaj są prawnikami, mają po 64 lata i obiecują uczynić z Ghany miejsce, do którego ściągna tłumy inwestorów. Różni ich partia i wynik, który osiągnęli podczas głosowania w dniu 7 grudnia. Akufo-Addo dostał 49 procent głosów, Mills, 47.
I Akufo-Addo i Mills wierzą w swoje zwycięstwo. Mills nie omieszkał ostrzec rywala, aby ten nie wykorzystywał aparatu władzy pozostającego wciąż w rękach NPP do fałszowania wyborczych wyników.
Według obserwatorów wyborczych lokali, tym razem ustawiły się przed nimi krótsze kolejki. A mniejsza liczba osób przy urnach do głosowania zwiększa szansę Millsa – twierdzą ghańskie media. Wybory przebiegły jednak w spokojnej atmosferze. Nie odnotowano żadnych incydentów.
Teraz głosy są przeliczane. Wkrótce dowiemy się kto będzie rządził krajem, który jest drugim producentem złota i ma drugie co do wielkości plantacje kakao na świecie, a od 2010 roku rozpocznie eksploatację bogatych złóż ropy. Bez względu na wynik wyborów Ghana daje przykład innym krajom Afryki jak powinna wyglądać demokracja. Oby tak dalej!