Zapach świąt unosi się nad i wzdłuż naszej Wisły. Supermarkety i targowiska pękają w szwach i kuszą. Portfele i przeróżne karty kredytowe stoją na baczność i czekają na rozkazy. Interes się kręci. Tradycja to święta rzecz, ale dziś sporo kosztuje. W domach rządzą sprzątanie, zakupy, ubieranie choinek… Karty zostały dawno temu rozdane. Na kim spoczywa to całe ciśnienie przedświąteczne?
Kto się czym zajmuje w rodzinie? Wigilia, zapach choinki (nie zawsze naturalny),
oczekiwanie na prezenty, świąteczne potrawy… wszystko na głowie…babci, mamy czy siostry. Były i są jednak takie panie, które nie tracą czasu na przyjemne spacery (zależy kto płaci – mąż czy żona) po hipermarketach. Może Margaret Tacher, Indira Ghandi lub Golda Meir to lubiły. Obowiązki rządzenia nie pozwalały chyba na to.
Niektóre zajmowały jedynie honorowe stanowiska, ale bywały też potężne władczynie. Panią premier czy prezydent można spotkać w krajach o bardzo różnych realiach kulturowych czy gospodarczych. Nawet jeśli brak równości w układzie facet-kobieta, są na ogół mniej widoczne na zachodzie, te kraje nie wybierają z tego powodu kobiet, na czele rządów. Tak mówi pani prof. Chantal Maillé z Instytutu Simone de Beauvoir w Montrealu.
Azja jest wierna swojej dynastycznej tradycji. Od 1960 roku, ten kontynent robił najwięcej dla kobiet w polityce. Najczęściej były to córki lub żony głów państw lub szefów rządu zamordowanych przed upływem mandatu.
Podobno kiedyś panował pogląd, iż kobiety u władzy będą bardziej cnotliwe. Sądzono (może były to życzenia zmęczonego materiału), że będą mniej agresywne i bardziej postępowe niż brzydka płeć. „ Nie żyjemy juz naiwnością sprzed 30 lat – dodaje pani Maillé – wtedy było przekonanie, że krytyczne podejście kobiet mogło zmienić bieg spraw. Kobiety miały pokazać inne wartości, których już nie było.” Dziś obecność kobiet w sferze politycznej jest normalnością. Czas pokazał, że nie ma jednego kobiecego sposobu, ale są różne modele rządzenia.
Na politycznej szachownicy, mamy dziś prawą i lewą stronę. Jedni konsultują swoje decyzje, inni narzucają. Helen Glark z Nowej Zelandii była przeciwna wojnie w Iraku. Filipinka Gloria Macapagal-Arroyo natomiast okazała się jedną z najwierniejszych sojuszniczek Busha. Podczas, gdy wiele kobiet rządziło praktycznie tylko w męskim otoczeniu, Chilijka Michelle Bachlet próbowała inaczej powołując rząd w połowie kobiecy. Ta sama kobieta uzyskała rozwód, zanim został to zalegalizowane w jej kraju! Z kolei jej koleżanka z Irlandii jest zdecydowną przeciwniczką rozwodów. Jedne są bez zarzutu, inne są podejrzane o korupcje lub fałszowania wyborów. Słowem, władza w rękach kobiet nie wydaje się ani gorsza, ani lepsza od tej w rękach mężczyzn.
Na początku było czynne prawo kobiet do głosowania. Po raz pierwszy głosowały w Nowej Zelandii w 1893 roku. Potem czekano bardzo długo, do lat 60-tych XX wieku, na kobietę premier. Byłą nią pani Sirimavo Bandaranaike na Cejlonie (obecna Sri Lanka). Równo 20 lat potem pierwsza kobieta Vigdis Finnbogadottir wygrała wybory i zasiadła na fotelu prezydenckim w Islandii.
Mam wymieniać dalej? Proszę bardzo.
Michele Bachelet (Chile, 2006) pierwsza Pani prezydent w Ameryce Południowej
Angela Merkel (Niemcy, 2005) pierwsza Pani kanclerz
Ellen Johnson Sirleaf (Liberia, 2005) pierwsza Pani prezydent na kontynencie afrykańskim
Mame Madior Boye (Senegal, 2001) premier
Megawati Sukarnoputri (Indonezja, 2001) prezydent
Mireya Moscoso (Panama, 1999) prezydent
Tansu Ciller (Turcja, 1993) premier
Hanna Suchocka (Polska, 1992), premier
Edith Cresson (Francja, 1991), premier
Khaleda Zia, (Bangladesz, 1991), szefowa rządu
Mary Robinson, ( Irlandia, 1988) prezydent
Benazir Bhutto (Pakistan,1988 ) pierwsza szefowa rządu w muzułmańskim kraju
Gro harlem Brundtland (Norwegia, 1981), premier
Maria de Lurdes (Portugalia,1979) premier
Lydia Gueiller (Boliwia, 1979), wygrała wybory prezydenckie, ale po 8 miesiącach zamach stanu nie pozwolił jej rządzić
Margaret Tatcher (1979) premier Wielkiej Brytanii
Golda Meir (Izrael, 1969) premier, pierwsza żelazna Dama
Indira Gandhi (Indie, 1966) pierwsza szefowa rządu w Indiach, druga kobieta wybrana demokratycznie na tym stanowisku na świecie
Sirimavo Bandaranaike (Cejlon – dziś Sri Lanka, 1960) pierwsza kobieta czasów współczesnych na stanowisku premiera
Prezydenturę Izabel Peron, ( Argentyna, 1974) sygnalizuję tylko po drodze, bo ona nie wygrała wyborów, tylko obejmowała władzę po śmierci męża Juana.
A co dzieje się w parlamentach? Najwięcej kobiet zasiada, tradycyjnie, w najwyższych izbach krajów nordyckich. Stanowią tam aż 40.8% posłów. W obu Amerykach posłanki stanowią 20% ogólnej liczby deputowanych. 17 krajów na świecie osiągnęło lub przekroczyło krytyczną granicę 30% posłanek w parlamencie. Na czele jest mała Ruanda, w której kobiety stanowią 48.8% deputowanych w izbie niższej. Na drugim miejscu jest Szwecja z 47.3% posłanek.
Idą święta. Za chwilę Nowy Rok. Proponuję nowe hasło: Więcej kobiet do rządów i parlamentów!