Ewa z Zanzibaru: Uwaga, Afryka!

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Ewa z Zanzibaru: Uwaga, Afryka!

W ogrom pułapek wpadają Europejczycy chcąc pomagać Afryce. W rejony zagrożone głodem wysyłają na przykład tony mleka w proszku, którego afrykańskie dzieci nie spożywają. Bo odżywiają się zupełnie inaczej od nas. Albo budują rozmaite ośrodki pomocy, które niszczeją w zawrotnym tempie. Rozdają pieniądze, parcelują żywność, odzież, nawracają na słuszną religię, uczą według europejskiego systemu. Tymczasem wszędzie, gdzie panuje bieda, potrzebna jest tylko i wyłącznie konstruktywna i sensowna praca.

Przysłowiowa wędka, nie ryba. Ludzie chcą pracować, mają mnóstwo pomysłów na to, jak zarabiać (małe sklepiki, garkuchnie, punkty szycia, prania lub prasowania odzieży itd.), ale nie mają pieniędzy na trudny początek. Podkreślam od razu, że mowa jest o bardzo małych kwotach, za które można kupić balię i proszek do prania, garnek do gotowania, stare żelazko. Niewyobrażalne, prawda? Dlatego tak ważne jest (między innymi) wspieranie instytucji udzielających mikrokredytów. I mówienie o Muhammadzie Yunusie, zdobywcy pokojowej nagrody Nobla za swój „mikrowynalazek”. Mikropożyczki są szczególnie istotne dla kobiet trzeciego świata, na ich bowiem barkach niejednokrotnie opiera się los całej rodziny. Nie ukrywam, że problem nędzy kobiet i prób wyjścia z impasu, w jakim się znajdują (matki licznego potomstwa, wdowy, odrzucone pierwsze żony) jest mi wyjątkowo bliski. Marzę o polskiej reporterce – pisarce, która zajęłaby się historiami kobiet żyjących w Afryce (Azji, Ameryce Łacińskiej etc.)i pokazywałaby ich świat, przenikała przez kolejne warstwy ich życia, tak jak Afrykę pokazywał i przenikał Kapuściński.

Zamiast głupiej pomocy i marnotrawienia morza kasy na charytatywne toyoty (landcruisery dla oenzetowskich oficjeli, które błyszczą zaparkowane przed murowanymi budynkami siedzib tychże) czy topienia pieniędzy w morzu administracyjnych regulacji, warto wspierać inicjatywy oddolne – z przetrąconym łbem biurokratycznej Hydry.

Albo … warto zainwestować w badania nad szczepionką przeciw malarii. To dramatycznie trzebiąca biedną ludzkość choroba. Mamy (my, biali i bogaci) miliony szczepionek i lekarstw, wielkie firmy farmaceutyczne prześcigają się we wprowadzaniu na rynek nowych rozwiązań farmakologicznych. Tymczasem w krajach zagrożonych malarią, umierają setki tysięcy ludzi. Z tego, co wiem i co udało mi się wyśledzić w prasie codziennej, takie badania mają miejsce (łoży na nie nie kto inny, jak sam Bill Gates, który razem z żoną przechodzi chyba duchową metamorfozę i – chwała im za to – pompują mądrze pieniądze w Afrykę). W Mozambiku nowoczesne szczepionki przetestowano z pozytywnymi wynikami na niemowlętach, wśród których umieralność na malarię jest najwyższa. Szacuje się, że po roku 2010 szczepionka trafi do powszechnego użytku (http://www.robale.pl/index/2/395).

A my? Jak możemy uważać na Afrykę? Przede wszystkim zdobywać o niej wiedzę. Schować do kieszeni stereotypy. Wyjść raz na zawsze z pozycji starszego (mądrzejszego! sprytniejszego! lepszego!) brata. I zainteresować się.

madrugada ew

madrugada.blox.pl

 Dokument bez tytułu