Erytrea jest największym więzieniem dziennikarzy w Afryce. Tak wynika z danych Międzynarodowego Instytutu Prasy z Wiednia. Organizacje broniące wolności słowa wzywają do wywarcia presji na erytrejskie władze, aby te pozwoliły funkcjonować niezależnym mediom.
Już sześć lat temu Erytrea zamknęła wszystkie prywatne media. Każdy kto chce wyrazić swoją opinię i jest ona niezgodna z tym, na co rząd zezwala, trafia do więzienia.
Te zarzuty odpiera przedstawiciel erytrejskiego prezydenta, Yemane Gebremeskel. Nie uważa on oskarżeń tych organizacji za wiarygodne. Broni też decyzji o zamknięciu prywatnych mediów w 2001 roku. Jego zdaniem były one narzędziem „obcej interwencji w wewnętrzne sprawy Erytrei”. Opłacane przez zagraniczne służby nie mogły być obiektywne – podkreśla Gebremeskel.
Innego zdania są organizacje broniące wolności słowa. Twierdzą, że Erytrea jako państwo rządzone przez jedną partię, taką wolność tłumi na każdym kroku.
Według Reporterów Bez Granic Erytrea znajduje się na trzecim miejscu za Turkmenistanem i Koreą Północną, w rankingu krajów, gdzie wolne media są najbardziej prześladowane.
(lumi)