Erytrea nie chce wojny?

afryka.org Wiadomości Erytrea nie chce wojny?

Nie chcemy kolejnej wojny – powiedział w wywiadzie dla Reutersa prezydent Erytrei, Isaias Afwerki. Jego zdaniem winę za całą sytuację ponosi ONZ, które działa pod dyktando USA i faworyzuje amerykańskiego sojusznika, Etiopię. To właśnie Etiopia jest największym wrogiem Erytrei.

Spór z Etiopczykami nie skończył się z chwilą ogłoszenia przez Erytreę niepodległości. Została ona wywalczona po latach walki z Etiopią. Kilka lat po powstaniu niepodległej Erytrei doszło do kolejnego konfliktu z Etiopią. Wybuchła wojna graniczna (1998-2000). W jej centrum znalazł się spór o przynależność terytorialną miasta Badme. Po jej zakończeniu, rząd z Addis zgodził się na erytrejską kontrolą nad Badme, ale jednocześnie poprosił o czas na dokładne wytyczenie linii dzielącej oba kraje. W listopadzie 2006 roku, specjalna komisja graniczna dała obu skłóconym z sobą państwom rok na wyznaczenie granicy. Kością niezgody jest wciąż Badme, z którego oddaniem nie spieszy się Etiopia. Nie ma też porozumienia w sprawie granic.

W ubiegłym roku, prezydent Afwerki postanowił pozbyć się sił pokojowych ONZ, które miały zapobiec następnej wojnie między Etiopią a Erytreą. Błękitne hełmy, stacjonujące na erytrejskim terytorium, zostały pozbawione dostaw paliwa. Asmara wprowadziła też zakaz lotów helikopterami. Według ONZ wycofanie 1700 żołnierzy z tego rejonu Afryki grozi nową wojną. Jednak Afwerki jest innego zdania. Uważa, że ONZ skończyło już swoją misję i nic więcej nie zrobi. Ponadto postrzega tę organizację jako nieudolne ciało, faworyzujące Etiopię, z racji jej sojuszu z USA.

Erytrea jest też obecna w Somalii. Tam z kolei wspiera islamistów walczących z rządem tymczasowym, który sięgnął po władzę dzięki militarnej pomocy Etiopii. W praktyce oznacza to dostawy broni, udzielenie schronienia somalijskiej opozycji oraz przysyłanie erytrejskich żołnierzy, którzy szkolą siły antyrządowe w Somalii. W ten sposób Afwerki chce zapobiec umocnieniu się wpływów Etiopii w Rogu Afryki. Twierdzi też, że nie ma nic złego w islamizacji somalijskiej opozycji. Jego zdaniem to nawet lepiej dla Somalii, jeśli porzuci klanowy model prowadzenia polityki i zjednoczy Somalijczyków wokół islamu.

Ostatnio Erytrea sprowokowała też incydent na pograniczu z Dżibuti. Dżibucki prezydent oświadczył, że erytrejscy żołnierze naruszyli granicę i budują wzdłuż niej umocnienia. Nie jest to sprawa nowa, bo do zaognienia sytuacji między Erytreą i Dżibuti doszło już dwukrotnie, w 1996 i 1999 roku. Afwerki w odpowiedzi na zarzuty stawiane przez Dżibuti twierdzi, że to prowokacja. „Widocznie komuś zależy na sprowokowaniu Erytrei, ale Erytrea nie da się wciągnąć w tę grę” – miał stwierdzić erytrejski prezydent.

Pomimo zapewnień Afwerki, Erytrea jest nadal postrzegana jako kraj destabilizujący sytuację w rejonie Rogu Afryki.

lumi

 Dokument bez tytułu