Afryka to kontynent kontrastów. Nie chodzi tylko o wieloetniczność, czyli o około dwa tysiące języków, kuchni, tańców, obrzędowości… ale o informacje filtrowane i podane przez polskie media.
To był dzień na świecie: Superstacja oraz Polsat News informowały o urodzinach Nelsona Mandeli. Noblista z 1993 roku obchodził 93. urodziny. Jak mawiał (filozof z Wybrzeża Kości Słoniowej) Amadou Hampate Ba – „w Afryce, umierający starzec po inicjacji, to płonąca biblioteka”. Dzielny Mandela, jak wytrzymał ponad ćwierć wieku w więzieniu, tak i teraz trzyma się świetnie.
Zaraz potem obserwujemy jadący klasyczny nudny pociąg z wiadomościami o Afryce: litania klęsk żywiołowych i nie tylko. Finał dnia dla Superstacji to susza i głód w Somalii. Tylko skąd mało dokładny tytuł: susza w Afryce? (radio TOK FM, PR Kraków, TVP.info). Czy chodzi o Sudan, Somalię, Gabon, Burkinę Faso czy RPA?
Polskie radio i inne portale referują o pomocy Kościoła Afryce. Od „Kościół pomaga Afryce” (gosc.pl oraz info.wiara.pl) , – „Papież apeluje o pomoc dla Somalii” (mdziennik)- , „Jest tragicznie. Będzie jeszcze gorzej, miliony ludzi zagrożone głodem” (cosiestalo.pl), „Susza w Afryce: 10 milionów osób głoduje” (wiadomości.gazeta.pl oraz tokfm.pl)…
Od początku lat 90. Somalia boryka się z wojną klanów. Dziś moi warszawscy koledzy pochodzący z tego kraju mówią o jego rozpadzie. Podkreślają jednak, że tam są zwykli ludzie, którzy nie są piratami. Ludzie, którzy próbują funkcjonować w jednych z najtrudniejszych rzeczywistości.
Na koniec, jakże inaczej, wraca sprawa nazewnictwa. W artykule „jak Murzyn z Cyganem” (portal „Dziennik Polski”), Barbara Rotter-Stankiewicz udowadnia, że należy do osób, którym słowo „Afrykanin” kojarzy się z rybią ością bezczelnie tkwiącą w gardle. Tacy ludzie duszą się wypowiadając słowa – Afrykanin lub Afrykańczyk. To chyba jakaś nowa jednostka chorobowa, której przyczyny żadna naukowa placówka jeszcze nie zidentyfikowała. Freud może byłby w stanie lepiej wytłumaczyć nam, skąd ta psychoza i moralne zacofanie. Autorka podpisuje swoje felietony tytułem „za moich czasów”. Myślę, że te czasy nie należą do przysłowiowych „dobrych, starych”.
Rotter-Stankiewicz pisze tak: „.Zauważyliście Państwo, że Cyganie opuścili nasz kraj? Ich miejsce zajęli Romowie. …zauważyć trzeba, że rozstaliśmy się też ostatnio z Murzynami. Zastąpili ich Afrykanie i Afroamerykanie. Wręcz nie wypada powiedzieć, że ktoś jest czarny, choćby był koloru hebanu. Może być ciemnoskóry, co brzmi niemal tak wytwornie, jak bladolicy. Nie jestem oczywiście za określeniami typu czarnuch, żółtek czy białas, ale co komu winien Murzynek Bambo albo Cygan, który gotował zupę z gwoździa?”
A tu proszę bardzo, „bambomental” może też nosić szaty pozłacane i chełpić się na czerwonych dywanach salonów. Pani Barbara ma dwuczłonowe nazwisko. To chyba nie do końca polska tradycja, zgodnie z którą – matki i matki matek przyjmowały nazwisko mężów. Wniosek. Nie można tak wybiórczo interpretować tradycji (co z tego że językowej)! „Murzyn” jest tradycyjnym polskim słowem, pasuje jak ulał, więc musi zostać?
Mamadou
Monitoring mediów jest możliwy dzięki wsparciu Fundacji Batorego.