Babaloo, małe Maroko w sercu Warszawy

afryka.org Czytelnia Afryka Inaczej Babaloo, małe Maroko w sercu Warszawy

Babaloo było magicznym miejscem o przyjaznej atmosferze. Wizyta w nim angażowała wszystkie zmysły. Północnoafrykańska kultura, na której Babaloo opierał swój wystrój i klimat nie znosiła nijakości. W Babaloo było więc barwnie oraz… inaczej.

W Babaloo barwy były nasycone, zapachy wyraziste, a ludzie nietuzinkowi. Brak przepychu, niepotrzebnych detali czy gestów, rekompensowała różnorodność i poszanowanie inności. Za dnia panowała tu harmonia i wyciszenie. Wieczorami i w weekendy, Babaloo przeistaczał się w przytulny klub z głośną muzyką.

Miejsce było łatwo dostępne. Babaloo mieścił się blisko klubowego zagłębia Warszawy, na tyłach hotelu Novotel Centrum (dawny hotel Forum).

Podczas klubowych szaleństw czy popołudniowego chilloutu z okien mogliśmy podziwiać Pałac Kultury. Ten widok przypominał nam, że koniec końców jesteśmy w Warszawie choć… już dawno poddaliśmy się urokowi tajemnicy czarnego kontynentu, którego rąbka uchylił Babaloo…

W Babaloo mogłeś zjeść wiele specjałów kuchni Maghrebu (Afryka Północna), w tym słynne marokańskie tagine.

Niestety nie ma już Babaloo. A szkoda. W Warszawie nie ma takich miejsc. Kilka udaje Afrykę. Inne są dziełem przypadku. Może kiedyś Mr. Babaloo wróci do stolicy.

Paweł Średziński

 Dokument bez tytułu