Jedni mówią, że słowo Murzyn jest dobre, nie krzywdzi. Inni porównują się do Murzyna, bo czują się pokrzywdzeni i dyskryminowani. Murzyn to ten, kto jest gorszy, pogardzany. Według Jacka Żakowskiego z chwilą zmiany przepisów dotyczących palaczy w Polsce, on palacz, czuje się jak Murzyn.
Identyfikacja Żakowskiego z Murzynem, przypomina nam, że Murzynem nie jest być fajnie. „Kobieta jest Murzynem tego świata śpiewał kiedyś John Lennon. Od dziś w Polsce Murzynem będzie każdy palacz. Między innymi: ja” – w ten sposób znany i poważany dziennikarz rozpoczął swój tekst, komentując obostrzenia wobec palących papierosy. Z nałogiem dyskutować jednak nie będziemy. Ale ze słowem.
Przez przypadek Żakowski podkreślił, że być Murzynem to nieciekawa sprawa. Murzyna każdy chce gnębić. Murzynem się pomiata. Murzynowi zakazuje. Teraz porównajmy ten tok myślowy z postulatami Afrykanów, którzy mieszkają w Polsce i Murzynami nazywani być nie chcą. Bo Murzyn nie określa ich pochodzenia, i jak pokazuje tekst Żakowskiego, w obecnym kontekście, ma na ogół negatywne zabarwienie. Korzystanie ze słowa Murzyn, w sytuacji, gdy jest alternatywna nazwa „Afrykanin”, nie ma uzasadnienia.
Owszem słowo Murzyn, w przeszłości, w literaturze, już jest i wycinać tego słowa nie musimy. Z drugiej strony, współczesny język nie musi używać Murzyna. Afrykanin nie chce być Murzynem, tak Polak Polaczkiem, a gej pedałem. Żakowski też nie chce być Murzynem. Mam nadzieję, że kiedyś Żakowski rozwinie ten myśl i ujmie się za tymi, którzy nie zawsze palą, ale są z Afryki. Skoro wie, co to być Murzynem, to powinien zrozumieć Afrykanów, którzy też Murzynami być nie chcą.
Podsumowując, kiedy powstaje kolejna fala histerii i uaktywniają się obrońcy polskiej mowy, oskarżając Afrykanów, którym słowo Murzyn się nie podoba, o dyktaturę politycznej poprawności, chcę im odpowiedzieć. Nie o poprawność tutaj chodzi, ale o przyzwoitość.
ps