Wilbroda Aoko Wandera, która owdowiała 16 lat temu, musi się mocno nagłowić, aby za 40 szylingów dziennie – około pół dolara, które udaje się jej zarobić, wykarmić swoją 10-osobową rodzinę. Wilbroda nie ma stałej pracy, zarabia sprzedając na ulicy warzywa, piorąc ubrania i zaplatając włosy. Opowiada, jak sobie radzi:
“Mój mąż długo chorował zanim umarł, jednak jego krewni wyrzucili mnie z naszego wspólnego domu razem z dziećmi, ponieważ uznali, że przyczyniłam się do jego śmierci. Od tego czasu nasze życie jest ciągłą walką o przetrwanie. Najpierw musieliśmy wrócić do Nairobi, bo nie mieliśmy już domu ani nikogo, gdzie moglibyśmy się zatrzymać. Moja matka, gdy dowiedziała się, w jakim jestem położeniu, przysłała nam pieniądze na podróż do Nairobi.
Próbowałam wielu rzeczy, aby tylko zarobić na utrzymanie rodziny i posłać dzieci do szkoły. Teraz dwóch chłopców uczy się w szkole średniej. Sprzedawałam pączki, pracowałam też jako sprzątaczka w kościele. Przez jakiś czas miałam szczęście – miałam do dyspozycji blaszany kiosk przy drodze. Od frontu zrobiłam salon fryzjerski, gdzie zaplatałam włosy, a na zapleczu mieszkałam razem z dziećmi. Niestety kiosk został zburzony w 2007 roku, kiedy budowali drogę dojazdową do Kibery. Teraz mieszkamy nad rzeką, w chacie, którą sama zbudowałam z błota.
Z reguły musi nam wystarczyć jeden posiłek dziennie. To nie jest łatwe, szczególnie dla dzieci. Jednak nauczyłam się robić obiad dla całej rodziny za 40 szylingów. Za to kupuję: kaszkę kukurydzianą za 20 szylingów, cukier za 5, parafinę do maszynki za 10, cytrynę za 2 i wodę za 3 szylingi. To pozwala mi na ugotowanie garnka kaszy, z którego każdy dostaje kubek. To pozwala nam przeżyć do następnego dnia.
Jeśli zarobię 50 szylingów, kupuję kapustę za 10, kaszkę kukurydzianą za 30, olej i parafinę do maszynki za 5. Mogę wtedy ugotować ugali z kapustą i każdy ma prawdziwy obiad. Natomiast w dobre dni, kiedy mamy do dyspozycji 100 szylingów, nasz jadłospis się poprawia. Kupuję kaszę kukurydzianą za 45, sardynki albo inne ryby za 20, pomidory za 10, parafinę i olej po 10. To wystarczy na dwa posiłki w ciągu dnia dla całej rodziny. Jednak dni, kiedy udaje mi się zarobić 100 szylingów należą do rzadkości. Poza tym wtedy staram się odłożyć coś na opłaty za szkolę i czynsz.
Na szczęście mam oparcie w innych wdowach. Kilka lat temu stworzyłyśmy coś w rodzaju grupy samopomocy. Wspieramy się, organizujemy składki gdy koś jest w bardzo ciężkiej sytuacji, pomagamy sobie w wychowaniu dzieci. Życie w Kiberze jest ciężkie, ale sto razy cięższe jest wtedy, gdy jesteś samotną matką.”
maru za IRIN