Nigeryjczyk o niemieckiej lidze

afryka.org Wiadomości Sport Nigeryjczyk o niemieckiej lidze

Kto jest liderem niemieckiej Bundesligi – Bayern, Schalke, czy może Bayern? Nic z tych rzeczy. Ligowej tabeli sensacyjnie przewodzi beniaminek ze wsi, liczącej 3000 mieszkańców. TSG Hoffenheim pokonuje kolejnych potentatów, a na gwiazdę pierwszej wielkości wyrasta Nigeryjczyk, który jeszcze do niedawna grywał w przeciętniaku ligi norweskiej. O swojej grze w Niemczech, opowiedział dziennikarzowi BBC.

Jak na przestrzeni miesięcy oceniasz swój ruch, związany z przejściem do tego niewielkiego klubiku?

Chinedu Obasi : Jestem zadowolony z decyzji o przejściu do wówczas drugoligowego Hoffenheim. Czuje się dumny z tego ,że mogę stawić czoło wyzwaniu, jakim niewątpliwie jest Bundesliga. Przed podpisaniem kontraktu długo rozmawiałem z trenerem Ralfem Ragnickiem , który mówił mi o tym, co klub chce osiągnąć w następnych latach. Szczególnie spodobała mi się młoda kadra, w której wszyscy wnoszą coś do zespołu.

Jak postrzegani są afrykańscy piłkarze nad Renem. Czy miewasz jakieś trudności ze strony ludzi lub zawodników?

– W TSG jest także Senegalczyk Demma Ba, który przyszedł do klubu w tym samym czasie, co ja. Świetnie się rozumiemy i uwielbiamy ze sobą grać. W małym Hoffenheim nie ma może za dużo Afrykańczyków, ale za to jest ich całkiem sporo w Niemczech.

Twoja dobra gra zarówno na Igrzyskach Olimpijskich, jak i w klubie, przyczyniła się do wzrostu zainteresowania twoją osobą.

-Obecnie gram w TSG i nie myślę o niczym innym. Występuje w czołowym zespole silnej Bundesligi i chcę stać się częścią historii tego klubu.

Zamieszkałeś w przepięknym Karlsruhe, które jednak nie jest zbyt popularne w Hoffenheim.

-Tak, tutaj jest zdecydowanie inaczej. Ludzie są dla mnie bardzo mili i czuje się tu świetnie. Nie czuję, że zachowałem się niewłaściwie wobec fanów mojego klubu.

Mieliście fantastyczną przygodę z turniejem olimpijskim w Pekinie. Wielu ludzi mówiło wówczas, że gdyby Obasi zagrał w finale, to znów Argentyna musiałaby uznać wyższość Nigerii.

– To, że nie zagrałem w finale było dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Czułem się okropnie, siedząc na ławce. W dodatku nie bardzo wiedziałem dlaczego tak się stało. Szkoda, bo był to rzeczywiście piękny turniej.

Maciek Bartoś (opr.)

 Dokument bez tytułu