Gwiazdor koszykarskiej Euroligi

afryka.org Wiadomości Sport Gwiazdor koszykarskiej Euroligi

Podczas gry w uniwersyteckiej lidze NCAA, uchodził za jedną z największych gwiazd słynnej uczelni Massachusetts. W NBA wielkiej kariery nie zrobił i zdecydował się dołączyć do fali zawodników, którzy na chleb wolą zarabiać w Europie. O kim mowa? O Stephanie Lasme – gabońskim skrzydłowym, który podbija parkiety Euroligi.

Jakie są twoje odczucia na temat świetnej atmosfery w hali „ Pionir Arena” po pierwszym domowym zwycięstwie nad Realem Madryt?

To było zwariowane, naprawdę zwariowane. Nigdy w dotychczasowej karierze nie spotkałem się z czymś podobnym. Fajnie jest być częścią takiego widowiska.

Czy ktoś wcześniej mówił ci o „belgradzkim młynie”?

Od kiedy tu przybyłem, wszyscy pytali mnie, czy kiedykolwiek słyszałem o atmosferze panującej na Pionir Arena. Prawda jest taka, że nie nic nie wiedziałem – ani na temat zespołu, ani na temat kibiców. Obecna sytuacja jest dla mnie pozytywną niespodzianką.

Miałeś czasami ochotę wstać, żeby pełni dostrzec ten tłum na trybunach?

Kiedy siedziałem na ławce, rozejrzałem się wokoło i muszę powiedzieć jedno – nigdy w życiu nie widziałem tylu ludzi, robiących tak niesamowity hałas. Było tak głośno, że w ogóle nie słyszałem co krzyczą do siebie partnerzy z zespołu. Nie było to jednak dla mnie zbyt dokuczliwe, gdyż po prostu grałem swoje.

Opowiadałeś komuś po meczu o atmosferze, której byłeś świadkiem?

Pewnie, dzwoniłem i opowiedziałem o tym wszystkim swoim kolegom z college’u, jak niesamowity był pierwszy mecz Euroligi. Teraz każdy chce tu przyjechać i zobaczyć to, co dzieje się na trybunach. Nikt wcześniej nie słyszał o Partizanie, więc jestem pierwszym, który tego doświadczył.

Nauczyłeś się czegoś nowego podczas pierwszego miesiąca gry w Europie?

Mogę powiedzieć, że dużo się uczę. System szkoleniowy w Partizanie, cały jest oparty na nauczaniu. Posiadamy w kadrze wielu bardzo młodych zawodników, dlatego nauka to dla nas dobra rzecz. Trener Vujosević jest naprawdę dobrym nauczycielem, a ja staram się wyciągnąć z tego tyle ile mogę.

Wróćmy jednak do przeszłości. Jak trafiłeś z Gabonu na Uniwersytet Massachusetts?

Kiedy skończyłem liceum w Gabonie, poleciałem do Bostonu i zapisałem się do szkoły językowej. W tym samym czasie udałem się na camp, gdzie mnie dostrzeżono.

Miałeś w planach karierę koszykarską, gdy jeszcze nie wiedziałeś o wyjeździe do Stanów?

Grałem dla mojego liceum i wraz z drużyną podróżowaliśmy po całym Gabonie. Rozmawiałem z moim trenerem i rodzicami o przejściu do college’u, ale przede wszystkim myślałem o nauce.

Blokowanie rzutów to twoja naturalna zdolność, czy poświęcałeś jej w przeszłości wiele czasu?

Myślę, że przyszło to naturalnie. Nigdy wcześniej nie zastanawiałem się nad tym, więc to raczej na pewno jest to cecha naturalna. Po prostu widzę piłkę i próbuję ją zablokować. Nie widzę powodów, nad czym można by tu popracować.

Czy kiedyś, będąc młodym zawodnikiem w Afryce, wyobrażałeś siebie, jako gwiazdę euroligowego klubu?

Kiedy byłem w Gabonie, sporo ludzi mówiło mi o tym, że mam szansę zostać profesjonalnym zawodnikiem. Ja jednak nigdy nie podchodziłem do tego poważnie. Myślałem, że to takie tam gadanie. Będąc w Gabonie, ciężko było sobie wyobrazić, że będę mógł stać się kimś takim, jak teraz. Myślę, że mam okazje nauczyć się jeszcze więcej, poznać inny typ koszykówki. Belgrad to naprawdę miłe miasto. Bardzo lubię to, że wszyscy są dla mnie mili. Zawsze chętnie mówią mi „cześć” na ulicy, jeszcze przed tym, jak zaczynamy wygrywać. Gra tutaj to wielka okazja do budowy przyszłości dla mej rodziny, a ja kocham swoją pracę.

Maciek Bartoś

 Dokument bez tytułu